wtorek, 22 listopada 2011

Zigaretten nach Berlin

W zeszłym tygodniu wybraliśmy się na drugą stronę Odry, do stolicy naszych zachodnich sąsiadów-Berlina. Trafił nam się dobry transport, więc kamper został w domu. Przyjął to dosyć dobrze, tylko skrzące się wilgocią reflektory zdradziły jego prawdziwe uczucia. Ale cóż, życie bywa okrutne :) Wróćmy jednak do meritum. Berlin, miasto duże i tłoczne, pełne pięknych zabytkowych budowli ale też architektonicznych szkaradek. Miało być słonecznie i ciepło, a było zimno i mgliście. Ważne, że piwo było tanie :)



 Blok zamieszkany przez Turków. Zaintrygował nas ciekawy sposób przyozdabiania anten satelitarnych.



Chwilę zajęło nam znalezienie jednego z symboli miasta tzn.Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma. Chodziliśmy dookoła i szukaliśmy. Wszystko się zgadza myślimy, jest wieża, ale gdzie kościół? Okazało się, że wcale nie został zburzony ani przeniesiony w inny rejon metropolii. Stoi. To ten biały biurowiec :) Na czas remontu został całkowicie zabudowany taką oto konstrukcją.




 Stara, naziemna część metra.




sobota, 12 listopada 2011

nie siedź na facebooku


Właśnie. Lepiej iść na obchody Święta Niepodległości, lub...


...pobawić się z dziećmi (jak nie masz swoich mogą być sąsiada, znajomych itp. wykaż się kreatywnością!), albo...


...wybrać się na grzyby, bądź...


...pomalować płot, a może...


...pojeździć na rowerach...


...oczywiście trzeba wiedzieć kiedy odpocząć...


 ...pobawić się we florystę...


...popatrzeć w dal...


...hmm...


...właśnie. Więc gasimy komputery i sio na powietrze.

poniedziałek, 7 listopada 2011

wtorek, 1 listopada 2011

fine











Coś nam się relacja rozciągnęła, więc dziś już ostatni odcinek. Niestety wszystko zarówno dobre, jak i złe  ma swój kres.





Feltre- położone u stóp Dolomitów, urocze małe miasteczko. Jak widać mieszkańcy starają się przyciągnąć turystów. Darmowy parking z serwisem i dodatkowym miejscem koło samochodu na którym można się poopalać lub po prostu poleniuchować z piwkiem. Jedynym minusem jest zakaz wjazdu pojazdów z normą emisji spalin EURO 0 (chyba złamaliśmy ten zakaz :)).


 A to już San Daniele del Friluli. Kolejne luksusy :)








Małą amatorka cukru w saszetkach. Tylko w czasie gdy staliśmy obok zjadła trzy torebki :)



poniedziałek, 24 października 2011

lago di Garda


W tym roku udało się nam zobaczyć trzy europejskie jeziorowe szlagiery, a mianowicie Jezioro Bodeńskie, Balaton i właśnie Garda. Każde ma w sobie coś innego. I tak, Jezioro Bodeńskie oferuje nam wielu Niemców (można podszkolić język :)), zimną orzeźwiającą  wodę, piękne widoki, urokliwe miasteczka oraz drogie parkingi. Zaś oferta Balatonu to brak parkingów, za to dobre kempingi, gęste przybrzeżne szuwary i niezrozumiały, często zabawny język miejscowych. Co do Gardy, to odnieśliśmy wrażenie, że to już nie Włochy, a kolejny bundesland. Na drodze przeważają luksusowe samochody z niemieckim rejestracjami, zaś przydrożne reklamy i restauracyjne menu atakują nas językiem Goethego. Darmowych parkingów brak, a te płatne nie rozpieszczają polskich kieszeni. Nie umniejsza to jednak w niczym piękna samego akwenu. Strome górskie stoki opadające w krystalicznie czystą wodną toń. Cudo. Już dla samych widoków warto tu przyjechać. Obiecujemy, że po trafieniu szóstki w lotka jeszcze tam wrócimy :).