Wreszcie
dojechaliśmy do Prowansji. Znośna temperatura, poranne, ciepłe
słońce ogrzewające kampera po chłodnej nocy, kwitnące roślinki
i ćwierkające ptaszki. O to właśnie chodziło (ponoć w Polsce
spadł śnieg) w tym wyjeździe- uciec przed zimą. Jeszcze w kraju
planując trasę myśleliśmy, że będziemy się poniewierać
samotnie po opustoszałych parkingach, a tu mała niespodzianka-
kamperów całkiem sporo. Wśród braci kamperowej można rozróżnić
cztery typy: północnoeuropejski- wypasione Concordy, czy inne
potwory ciągnące na przyczepkach smarty lub jakieś dodatkowe
pojazdy, typ lokalny, czyli troszkę starsze (a czasem i wraki)
kampery w których ludzie mieszkają cały rok i tu po prostu zimują
(a, że noce chłodne to niektórzy się porządnie rozgrzewają woda
ognistą, cyganie- poprzedni typ, tylko, że tyle nie piją, no i typ
pośredni- czyli my.
Póki
co odwiedziliśmy Touron sur Rhone- bardzo przyjemne miasteczko
położone na dwóch brzegach Rodanu. Bardzo możliwe, że niedługo
będziemy tam pracować. Po inspekcji okolicznych winnic stwierdzamy,
że winorośle są tu wysokości nie większej niż leżący Didek,
co daje nam do myślenia i delikatnie sugeruje, że nie będzie lekko
:) Następnie Awinion- cudo po prostu. Tylko zagnieść ciasto,
ulepić miniaturkę wypiec w 200 stopniach i schrupać ze smakiem. Do
tego dochodzi spokojna, przełamująca uprzedzenia noc w cygańskim
taborze. No i Arles, miasto van Gogha. Przed sezonem nieco
zaniedbane, ale bez dwóch zdań warte odwiedzenia (fotki będą
następnym razem).
Jako,
że nie było wcale łatwo znaleźć jakiegoś przyzwoitego miejsca
na postój na trasie poniżej dodajemy kilka sprawdzonych namiarów.
Tak, tak, starzejemy się – to już nie ten żywioł co w Rumunii,
czy Bułgarii teraz w czasie jazdy kierujemy się ADAC-iem oraz
wydrukami z kilku pomocnych stron internetowych (patrz prawa strona
ekranu :)) i z przykrością musimy przyznać, że zrobiły
(szczególnie w Alzacji) nas w niezłego balona (nawet wydawałoby
się solidny, niemiecki ADAC) i nadłożyliśmy kilka ładnych
kilometrów w poszukiwaniu parkingów, które nie działały, bądź
nie istniały. Ale do rzeczy:
Niemcy:
BAUTZEN
GPS:
N 51°10`53” E 14°24`54”
-parking
i serwis – darmowy;
-prąd
50 centów/Kwh;
-blisko
centrum, przy ulicy– dosyć głośno w nocy;
-darmowe
toalety na parkingu:
GOLDKRONACH
GPS:
N 50°00`45” E 11°40`58”
-parking
i serwis- darmowy;
-prąd
– 1 Euro/10h- oj, hulała farelka;
-przy
szkole, cichutko:
Francja:
BAUME
LES DAMES
GPS:
N 47°20`25” E 6°21`25”
-parking
– 9 Euro (prąd, woda, zrzut);
-cichutko:
GIVRY
GPS:
N 46°46`48” E4°44`55”
-parking
– darmowy;
-woda
– 2,10 euro/100L;
-darmowa
toaleta obok serwisu gdzie można nabrać wody z kranu :);
-cichutko:
TOURON
S/RHONE
GPS:
N 45.07366 E 4.82111
-parking
– darmowy z wodą i zrzutem;
-cichutko:
AWINION
GPS:
-parking
– darmowy (brak serwisu);
-ok.
800m do centrum:
ARLES
GPS:
N 43.68151 E 4.63047
-parking-
darmowy z wodą i zrzutem;
-przy
centrum;
-przy
ulicy, ale w nocy cicho;
-przy
serwisie darmowe toalety.