piątek, 26 stycznia 2024

Vera Playa- tam dyndają nie tylko...

Vera Playa to miejsce szczególne na naturystycznej mapie nie tylko Hiszpanii, ale i całej Europy. Zarówno ze względu na swoją historię, jak i na samą charakterystykę miejscowości. Nie jest to bowiem odizolowana, zamknięta enklawa, gdzie wielbiciele życia bez ubrań mogą oddawać się swojej pasji, niejako odcięci od reszty świata. Tutaj jest zupełnie inaczej, gdyż nie istnieją żadne bariery, nie ma ochrony, kontroli, czy innej formy  oddzielania amatorów równej opalenizny od osób przypiekających się w paski. 

Naturystyczna część Very to najzwyczajniejsza na świecie dzielnica z ulicami, chodnikami, barami i całą tego typu miejską infrastrukturą. Jeżdżą samochody, zatrzymują się autobusy, a bary serwują kawę, czy też zimne piwo. Jedyna różnica jest taka, że wszędzie spacerują nadzy ludzie. Wyprowadzają psy, wyrzucają śmieci lub też idą na plażę. Pełna wolność. Nic nie trzeba, ale wiele można. Oczywiście na terenie zamkniętych osiedli, czy też hoteli obowiązuje wręcz nakaz poruszania się bez odzienia, jednak cała przestrzeń pomiędzy nimi jest dostępna dla każdego. Samemu trzeba zdecydować, czy podczas urlopu mamy ochotę prać bieliznę, czy może rozstaniemy się z nią na jakiś czas zupełnie.
 

Jak w ogóle jest to możliwe, skąd wzięło się to miejsce, jaka historia się za nim kryję? Otóż, nim stanęły tu te wszystkie ogromne zabudowania oraz wykopano baseny, nim wyasfaltowano drogi i zbudowano całą niezbędną do turystycznej aktywności infrastrukturę- nie było tu zupełnie nic. Do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku znajdowała się tutaj jedynie ogromna plaża, która to zyskiwała coraz większą popularność wśród okolicznych naturystów. Następnie poczęli przybywać coraz liczniej wielbiciele golasowania z innych części Europy, powstał pierwszy kempingi, pierwszy ośrodek z apartamentami (w którym nomen omen właśnie zamieszkujemy), potem hotel, kolejne osiedla, sklepy oraz restauracje. Tak właśnie dotarliśmy do współczesności, gdzie Vera Playa dysponuje jakimiś dwoma tysiącami mieszkań/domów/apartamentów. 
 

Oczywiście nic z tego nie było by możliwe bez panującego tutaj, szczególnego, półpustynnego klimatu. Słońce świeci niemal cały rok, a i w środku zimy plażę zaludnia mały tłumek. Tak, tak mamy właśnie styczeń, a my smażymy się na rozgrzanym piachu, zażywając od czasu do czasu morskich kąpieli. Co prawda temperatura wody oscyluje wokół 15 stopniu Celsjusza, ale ten kto spędzał letni urlop nad Bałtykiem wie, że nie jest to aż taka zimna toń, jak mogłoby się wydawać. Dlatego też nie wahajcie się dłużej, rezerwujcie czym prędzej lot do pobliskiej Almerii i wpadajcie wytworzyć trochę witaminy D.