sobota, 4 sierpnia 2018

czas więc przerwać milczenie...


Już ponad miesiąc minął od ostatniego wpisu na szanownym, acz coraz rzadziej zapełnianym słowem blogasku, czas więc przerwać milczenie i w literkowo-spacjowym ciągu zrelacjonować, co też ciekawego wydarzyło się u nas w tym czasie.


Zapewne zastanawiacie się czy doskwiera nam samotność w tym górzystym, odległym od Polski kraju?


Raczej nie :) W końcu wszędzie dookoła też ludzie, tylko że szwajcarskiej narodowości. Lud ten zresztą postanowił się porządnie zrehabilitować po naszym ostatnim zarobkowym pobycie w ich ojczyźnie i teraz obdarza nas obficie uśmiechem oraz dobrym słowem, czyli ogólnie pojętą życzliwością, a nawet podwyżką pensji :)  Na fotce powyżej, podczas biesiady uchwyceni zostali nasi współpracownicy oraz towarzysze niedoli. Okazja: urodziny szefa.


 Tak szczerze mówiąc, to ładna ta Szwajcaria.


Tylko trzeba niestety jakoś nieść ten winogronowy krzyż :)


Kolejna impreza u szefostwa. Tym razem osiemdziesięcioletni senior-szef (stoi) zaprosił nas do siebie na risotto i towarzyszące mu duuużo wina. Trzeba przyznać, że ma chłop zdrowie, a i towarzystwo mimo znacznej różnicy wieku okazało się całkiem w porządku.


Całe szczęście, że w pracy nie zawsze się pracuje... no znaczy się...e...pracuje się...e...w pocie i znoju, tylko, że czasem siedząc ;)


Pod koniec miesiąca znów zostaliśmy oddelegowani do Buchberg.


Zastaliśmy tam krzaczki znajdujące się w wielkim nieporządku oraz chaosie, zwanym też potocznie burdelem... i to niezłym. Trochę szarpania, cięcia i wyrywania przywróciło na nowo tak pożądany porządek, czyli ordnung.


Słońce pali niemiłosierni i przy prawie czterdziestostopniowych upałach od niedawna zaczynamy pracę już o wpół do szóstej. Nie pomaga to wiele. Jeśli chcecie wiedzieć co czeka was po śmierci, gdy już traficie w pewne miejsce, czyli po prostu jak jest w piekle, to chętnie odpowiemy na pytania :)


U naszego wiernego czworonożnego psiego przyjaciela też nowości w życiorysie. Po wielu próbach, żałosnym szczekaniu za piłką, Komo przełamał strach i nauczył się wreszcie wchodzić pod łóżko.


To by było na tyle. Wielka czerwona kulka już czai się za szczytami, by zacząć umilać nam dzień swymi palącymi promieniami. Ale, ale, już niedługo. Jeszcze ponad tydzień pracy, potem krótka przerwa, potem zbiory i już w październiku powinniśmy być wolni. WOLNI!!