wtorek, 26 września 2017

Menton


Ostatni odcinek naszej relacji swą obecnością zaszczyci francuska miejscowość Menton, zwana też przez tubylców „Perle de la France” (perła Francji). Gdyby perłę zamienić na pudełko czekoladek, to można by wyjadać je powolutku, rozkoszując się przy tym każdym budynkiem i przebiegającą u jego stóp uliczką.


Architektoniczna oraz kulturowa zbieżność z pobliską Italią nie jest przypadkowa, ponieważ jeszcze kilkaset lat temu były to ziemie włoskie.



Nad starówką góruje cmentarz z przełomu XIX i XX wieku. Nie brak tam również polskich akcentów. Jednym z nich jest, chyba najpiękniejszy ze wszystkich, nagrobek przedstawiający ulatującą ku niebu, zmarłą dosyć młodo, polską arystokratkę.



Widok z cmentarza na morze oraz miasto.



Pranie zwisa wesoło z okien, czyli Włochy niedaleko.


Napotkany przy targu kamperek nie omieszkał spytać o naszego staruszka, który tym razem został na podwórku, czy nie jest mu przykro, że nie mógł z nami przyjechać. Nie martw się przyjacielu, odpowiedzieliśmy mu, nasz Hymerek był tu już kilkakrotnie i jeszcze pewnie będzie nie raz (jak silnikowe serce pozwoli :()


Za chmurami czają się zaś górzyska.


W drodze powrotnej z Ligurii zawitaliśmy jeszcze na jeden dzień do Como. Pogoda była jednak nazbyt kapryśna, aby zrobić jakieś godne publikacji fotki. Nic straconego jednak, jak ktoś chce, to może wpisać w szukajkę hasło Como i pooglądać zdjęcia z poprzednich wizyt.
Póki co, to przychodzi nam kończyć tą relację... ciao Italia!