czwartek, 12 marca 2015

Friedrichshafen


Zachciało nam się odbyć lot sterowcem, a wiadomo, że jak fruwać zeppelinem to tylko tu. Dlaczego? Ano dlatego, że to właśnie w tym miejscu Ferdinand von Zeppelin skonstruował pierwsze latające monstrum. To z kolei dało impuls do powstania słynącej z luksusowych samochodów firmy Maybach
Friedrichshafen nie jest może najpiękniejszym z położonych nad Jeziorem Bodeńskim miast (ale już za samo położenie należy się duży plus :). Jest za to dosyć spore, posiada szeroką nadjeziorną promenadę, kilka zabytków i darmowy (poza sezonem) parking dla kamperów. Nic tylko jechać!


No dobra, nie lataliśmy sterowcem, zimą te kolosy odpoczywaj sobie w hangarach. Poza tym służą głównie jako powierzchnie reklamowe i dosyć trudną dostać się na ich pokład.





Pogoda iście śródziemnomorska.



Żaden z przejeżdżających za dnia kamperów nie zdecydował się nam towarzyszyć podczas chłodnego noclegu :)


Port jest jednocześnie granica państwa.








Powoli zapada mrok. Jutro jedziemy dalej- do Lindau.

niedziela, 8 marca 2015

pompa opuściła nas z pompą



Pompa wody, która zaopatruje nas podczas kamperowania w ten życiodajny płyn tak zachwyciła się Dreznem, że postanowiła wybrać to miasto na miejsce swego wiecznego spoczynku. Po kilku stęknięciach i coraz cichszych pisknięciach odeszła do lepszego świata, gdzie wśród innych jej podobnych będzie szczęśliwie tłoczyć wodę po wsze czasy. Skomplikowała nam tym czynem odrobinę wycieczkę, gdyż nawykliśmy do codziennych kąpieli. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że taka błahostka jak obowiązkowy wieczorny prysznic niektórym może wydawać się śmieszna (pozdro Dario!) dla nas jednak była czynnikiem, który zdecydował o przyspieszeniu powrotu na łono Hegauskiej ziemi i udanie się do serwisu po zakup nowej tłoczycielki.


Kilka dni przed wyjazdem do Polski nasze Eigeltingen skąpane było w śniegu...





...teraz powitało nas pięknym słońcem i naprawdę przyjemna pogoda, która ma się zresztą utrzymać dłużej. Po zakupie nowej pompy w sąsiednim Stockach (ale kamperów, nie wiadomo w którą stronę wytrzeszczać oczy :)) i jej wymianie w zaciszu naszego podwórka...



...oraz rowerowej wizytacji jeziora...





...postanowiliśmy spakować się jutro na powrót do kamperka i ruszyć na mały objazd okolic :).

Stay tuned!

piątek, 6 marca 2015

Mops z wizytą w Dreźnie


Kilka lat temu mieliśmy przyjemność mieszkać przez jakiś czas w Dreźnie. A dokładnie zim temu jedenaście (kurde, ale jesteśmy starzy :)) podczas miesięcznych szkolnych praktyk. Dlatego też znamy to miasto jako tako. Ale wiadomo, że nie tylko dla siebie człowiek żyje i czasami trzeba się poświecić dla kolejnych pokoleń. Tak to właśnie Mops Didek, zwany tez Juniorem miał sposobność zwiedzić tą przepiękną stolice Saksonii. Ponoć Drezno zwane jest Florencja północy, choć po wizycie w obu miastach Didol stwierdził, że bardziej adekwatne byłoby powiedzenie, że to Florencja jest Dreznem południa :).


Choć nie darmowy to parking w samym centrum jest bez wątpienia godny polecenia.



No dobra, już się zbieram. Chwila. Mops jak zawsze pełen optymizmu :).




Barok, barok, wszędzie barok. Aż po oczach kłuje.











Patrz Mopsie. Dawno temu w tym hotelu tatuś szkolił niemiecki.



Podczas wieczornego spaceru trafiła nam się nawet demonstracja. Protest skierowany był przeciw budzącemu się od niedawna w tym pięknym mieście nacjonalizmowi. Wsparliśmy manifestujących duchem.



Wiosna!!