środa, 19 marca 2014
Toulon
Ostatniego dnia pobytu na wybrzeżu zrobiliśmy sobie małą wycieczkę do znajdującego się po drugiej stronie zatoki portowego Toulon.
Miasto bardzo poważnie ucierpiało podczas ostatniej wojny, więc i z zabytkami krucho.
Ale nie jest aż tak źle :)
W zatoce stacjonuje większa część francuskiej floty wojennej.
Niestety okręty zacumowane są w strefie zamkniętej, więc zdjęcia wyszły nieostre. Dla zgłodniałych fotografii z łódkami zamieszczamy promy :)
Po powrocie do La Sayne wybraliśmy się na ostatni spacer skałami. W zeszłym roku nie daliśmy rady przejść całej trasy i musieliśmy zawrócić. Tym razem się udało.
Mops zdobywca skalnych szczytów :)
poniedziałek, 17 marca 2014
obijanie
Póki jeszcze mamy czas przed pracą korzystamy z pięknej pogody i się obijamy. Dni upływają nam na spacerach deptakiem w gronie emerytów , plażowaniu oraz większych i mniejszych wycieczkach :)
Prawie jak w Rio
Z wizytą na targu.
sobota, 15 marca 2014
Imperia i Menton
Minęły zaledwie trzy miesiące od naszej ostatniej wizyty w Imperii. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko zawitamy ponownie w te strony. Jako, że poprzednio daliśmy dużo zdjęć oraz troszkę treści to nie będziemy się powtarzać i wszystkich zapraszamy do minionego posta: tu. Tym razem tylko kilka fotek.
To samo dotyczy się uroczego Mentonu. Poprzedni wpis: tutaj. Ostatnio gdy tu gościliśmy była już prawie zima, teraz co prawda zima jeszcze jest, ale słońce przygrzewa tak radośnie, że odważyliśmy się nawet na kąpiel w morzu. Co prawda krótką, ale za to bogatą w doznania termiczne. Zupełnie jak na koloni nad Bałtykiem :).
Niektórzy zadowolili się wyłącznie kąpielą słoneczną.
Nie to co prawdziwi twardziele :).
Etykiety:
fotki,
Francja,
kamperowanie,
Lazurowe Wybrzeże,
Liguria,
Prowansja,
Włochy
czwartek, 13 marca 2014
No i doczekaliśmy się. Pierwsze
prawdziwe plażowanie w tym roku już za nami. Aż nie chce się
wierzyć, że piasek w marcu może być tak gorący ,by parzyć stopy
(w pewnych przypadkach także futro, patrz- mops :)). Dla ochłody
postanowiliśmy ostudzić odrobinę rzeczone kończyny w niestety
lodowatej jeszcze wodzie. Zanurzenie całego ciała w zimnej toni
okazało się dla nas jednak przeżyciem nazbyt ekstremalnym. Ale nie
dla prawdziwego twardziela jakim jest nieustraszony mops. Co prawda, chyba dla zabawy uciekał od wody (podejrzewamy też, że to
może tez gorący piasek zmuszał go do przebierania nogami) ale po
pochwyceniu i przetransportowaniu do morza w jego wielkich mopsich
oczach dostrzec można było zachwyt oraz błogość wynikającą
zapewne z chłodzącej kąpieli :)
Poza tym, podczas przemierzania
urokliwych nadmorskich zakrętów zaznaliśmy miłego szumu w uszach
spowodowanego prawdopodobnie podniesieniem się ciśnienia żylnego
na swe tętnicze wyżyny. Włoska fantazja oraz pomysłowość
kolejny raz wprawiła nas w osłupienie. Ale może znów przywołamy
nasze zapiski. Z kamperowego pamiętniczka:
„Kolejny dzień wita nas słońcem
oraz bezchmurnym niebem. Po
śniadaniu i darmowym serwisie wyruszamy z Celle Ligure w stronę
Imperii. Mamy do przejechania około 80 kilometrów, więc spokojnie,
bez pośpiechu jedziemy sobie droga SS1 oraz oglądamy nadmorskie
widoczki. Niestety za Savoną natrafiamy na objazd, gdyż dalszy
odcinek jezdni jest w remoncie i tu właśnie zaczyna się masakra. W
tym miejscu trzeba pogratulować Włochom głupoty oraz braku
wyobraźni. Nikt inny chyba by nie wymyślił lepszego objazdu.
Pniemy się wysoko i stromo w górę do jakiejś wioski drogą
szeroką na może 3 metry (nie jednokierunkową). Pionowo, że hej (a
jak wiadomo nasz kamperek tego nie lubi) no, ale niech im będzie
(chociaż ładne widoki). Najgorsze zaczyna się w momencie, gdy po
kilku ładnych kilometrach górskich wiraży objazd nagle każe
skręcić w drogę, gdzie znajduje się tunel o wysokości 2,50m :)
Tu naszych przekleństw nie ma końca. Staruszki kiwają głowami z
odrazą, a dzieci zatykają uszy. Ale może kilka polskich słów się
im kiedyś przyda :). Całe szczęście, że przed nami jechał
wysoki włoski bus i tak samo jak my zgłupiał. Wyszedł do nas i
mówi, że nie wie co robić. Chyba trzeba zawracać. Nam już skacze
ciśnienie na maxa. Blokujemy drogę nie mając pomysłu co dalej. Na
szczęście z bocznej małej uliczki wyjeżdża policyjna osobówka,
więc Włoch z busa pyta się gdzie ma jechać. Po dyskusji oraz
wymownej gestykulacji wychodzi na to, że wjeżdżamy w tą wąską
uliczkę (pod prąd bo jednokierunkowa) i po chwili znajdujemy się
znowu na normalnej drodze SS1. Dobrze, że nasz kamper jest krótki,
bo nie wyobrażamy sobie jakby miał przejechać tym objazdem jakiś
długi pojazd. Na szczęście po dojechaniu do Imperii zastajemy cały
parking kamperów.”
środa, 12 marca 2014
Piza
Czymże była by
Piza gdyby nie wieża, która zaraz po budowie postanowiła się
przechylić? Prawdopodobnie jednym z wielu włoskich miast
przepełnionych zabytkowymi kościołami, majestatycznymi pałacami
oraz wąskimi uliczkami łączącymi jedne z drugimi. No, ale wieża
postanowiła uciec od pionu, a co za tym idzie z każdym stopniem
bliżej poziom przybywało turystów. W samym mieście nie ma ich
wielu, za to w pobliżu Duomo tłumy są nieprzebrane. Azjaci
pstrykający fotki na prawo i lewo, pozując na różne sposoby
starając się podtrzymać krzywą wieżę. Młode Amerykanki
spędzają wymarzony gap year w Europie i zaliczając po kolei co
ważniejsze pozycje. Paryż, Rzym, Florencja, Piza...
Nie wiadomo jakim
by nie być malkontentem, jak bardzo nie chcieć by uciekać od
turystycznego zgiełku oraz tandetnych, gipsowych pamiątek w
kształcie wieży to Pizę trzeba zobaczyć. Nie ma ona tylu zabytków
co Florencja, nie ma kanałów Wenecji, ale ma krzywą wieżę
właśnie. I nawet gdyby wieża się nie przechylała to sama
katedra, baptysterium oraz wieża właśnie warte by były uwagi oraz
odwiedzenia. Nie będziemy powielać przewodnika i rozpisywać się o
walorach artystycznych, czy historycznych, ale wystarczy usiąść na
chwilę na wypielęgnowanych trawnikach wokół katedry by poczuć to
coś. Szacunek oraz podziw dla minionych pokoleń, które były w
stanie wznieść tak majestatyczne budowle. A gdy już wstaniemy z
tego pięknego trawnika zasłanego turystami z całego świata warto
zapuścić się w mniej znane i nie tak popularne uliczki, które
odkryją przed nami, może nie tak wspaniałe zabytki jak Duomo, ale
za to niepowtarzalny toskański klimat.
Subskrybuj:
Posty (Atom)