Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Niemcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Niemcy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 listopada 2024

Jesienne migawki- szarość mgły i zieleń trawki.

W miejscu, gdzie mieszkamy, jesień przywdziewa bardzo często stworzoną z gęstej mgły tunikę. Tak to już po prostu jest, kiedy rezyduje się w pobliżu dużego jeziora. A Bodensee do tycich akwenów z pewnością nie należy. Kiedy więc prognoza pogody przewiduje piękne słońce, rozpoczyna się inwazja szarego oparu i cała okolica poczyna sukcesywnie w nim znikać. Niczym w jakimś horrorze mgła powoli podpełza pod naszą wioskę, wnika między domy, rozlewa się po polach i lasach. Zjawisko to potrafi utrzymywać się przez kilka dni, a bezpośrednio nad jeziorem nawet tygodni. Gdy to następuje, nie pozostaje nic innego, jak ewakuować się wyżej, ponad parową maź. Całe szczęście, że w promieniu kilkunastu kilometrów mamy już wynurzające się z mgły pagórki, a kilkadziesiąt kolejnych dzieli nas już od solidnych, alpejskich szczytów.

środa, 23 października 2024

Barwy śmierci, kolory rozkładu, czyli złota jesień.

Nigdy nie zrozumiemy zachwytów nad jesienią. Tych wszystkich ochów i achów na Instagramie, zdjęć ukazujących rozpływających się niemal w zachwycie delikwentów umoszczonych wygodnie na kanapie pod kocykiem z kubkiem gorącej herbaty, książką oraz tlącą się w tle świecą. Nie żebyśmy nie lubili literatury i ciepłych napojów- są całkiem w porządku (choć nasza sympatia do kocyków, czy też świeczek jest mocno ograniczona). Ale ludzie, obudźcie się, przecież wszystko wokół to jedynie oznaki umierania. Barwy śmierci, kolory rozkładu. Każdy wcześniej żywy byt tuż po połączeniu z absolutem porzuca swe ciało, a ono zaś poczyna się biologicznie degradować, zmieniając przy tym pigmentację. Jest to udziałem zarówno ludzi, jak i pozostałej materii. Czym więc się ekscytować? Z drugiej strony jednak, jaki mamy inny wybór, co nam pozostaje, aby zachować zdrowie psychiczne i nie popaść w jesienny spleen? Tylko akceptacja. Przytulmy się więc do grzejnika, podkręćmy farelkę i ruszajmy z podniesioną głową ku mrokom zimy... albo wzorem wędrownego ptactwa zmykajmy do ciepłych krajów :).

czwartek, 28 marca 2024

Mały Jasiu

Kiedy mały Jasiu skończył sześć lat, wiedział już dokładnie, kim chce być w przyszłości- oczywiście strażakiem. Zaś mała Ola, tuż po pierwszym dniu w przedszkolu podbiegła rozpromieniona do rodzicielki i wyrzuciła z siebie: mamo jak dolosne kce zostać neulochilulgiem. Co prawda życie w swym niepoznanym biegu zweryfikowało odrobinę ich plany oraz marzenia, jedno jest jednak pewne: wiedzieli dokładnie czego chcą. Niczym w wizji jasnowidza otrzymali z góry plan na życie. A my? My już odrobinę po czterdziestce, siwizna folguje sobie coraz śmielej na czaszkach, a dalej nie wiemy, kim chcemy zostać jak dorośniemy :)

czwartek, 14 marca 2024

Posturlopowy spleen

Czy są tu jacyś dorośli? Czy ktoś może nam wytłumaczyć, dlaczego urlopowy okres mija tak szybko? Czemu te marne osiem miesięcy wolnego ucieka przez palce z tak zawrotną prędkością? Dopiero co wyjechaliśmy, a już jesteśmy z powrotem. Niemalże wczoraj kończyliśmy pracę, a tu jeszcze kilka tygodni laby i będziemy znów wieść życie w rytmie budzika. Spalone hiszpańskim słońcem zadki nam zbledną, w zamian zaś karki pokryją się piekącą purpurą. Ostatnia kropla potu nie zdążyła jeszcze porządnie wsiąknąć w plażowy piasek, a my, dzięki autostradowej teleportacji, nadajemy już do Was z salonowej kanapy.
 

piątek, 5 stycznia 2024

A któż to jest ten Sylwester?

Tradycyjnie już świętowanie imienin Sylwestra postanowiliśmy sobie darować i zaszyć się jak najdalej od czyniących to z upodobaniem współbliźnich. Na powyższym zdjęciu widać okna domku, który wynajęliśmy na głębokiej, bawarskiej prowincji. Co jeszcze można dostrzec na tej fotce? Nic? No właśnie, zupełna pustka. Tylko nasza mała wysepka światła na oceanie ciemności. Cisza oraz spokój. Żadnych ludzi, strzelających korków od szampana, wybuchających jeszcze bardziej widowiskowo fajerwerków, czy też umierających z bezmyślnym hukiem petard. Przed północą mycie zębów, hyc do łóżeczka pod cieplutką kołderkę i już budzimy się w Nowym Roku. Nie tylko dla nas było to jedno z najlepszych zakończeń dotychczas. Nasz czworonożny przyjaciel Komo wyraziłby z pewnością podobną opinię.
Stary kalendarz ścienny zastąpiliśmy nowym i po sprawie. O co tyle hecy? Toż to tylko zmiana daty- nic poza tym. Ziemia kręci się na drugi dzień identycznie jak jeszcze kilka godzin wcześniej. Jedyna różnica jest taka, że bardzo wielu ludzi głowa boli bardziej niż zazwyczaj, a niektórzy nawet nie mogą doliczyć się wszystkich palców u dłoni, bądź też co gorsza- członków. O oczach nie wspominając.

Po przyjeździe do domu wybraliśmy się na kilka spacerów, by sprawdzić, czy aby na pewno nic się nie zmieniło po tej "magicznej" nocy. 
Jezioro jak chlupało wodą, tak i nadal czyni.

Zamek hrabiego dobrodzieja, jak stał, tak i wciąż spoczywa na pamiętających jeszcze średniowiecze fundamentach.

 
A okoliczne lasy, jak koiły nasze zmysły, tak robią nadal. Jedyna nowość jest taka, że po konsultacji z pocztową skrzynką, a konkretnie z jej zawartością, już wiemy, kiedy ruszamy ku kuszącej słonecznymi promieniami Hiszpanii. Mianowicie za dwa tygodnie. I jeśli to jest ta noworoczna zmiana, to jesteśmy jak najbardziej na tak :)

poniedziałek, 31 lipca 2023

Urlop od bezrobocia zakończył się definitywnie.

Po weekendzie nastał nam znienawidzony przez niemal wszystkich poniedziałek- i co, i nic! Budzik nie wyrwał nas ze snu bladym świtem, porankowi nie towarzyszyła żadna zombi-rutyna, a liczenie kolejnych, upływających często nazbyt wolno godzin na winnicy, nie zaprzątało nam umysłów. Zamiast tego obudziliśmy się (co prawda również bardzo wcześnie- cóż, pewne nawyki nie są tak łatwe do wyplenienia) i z radością skonstatowaliśmy, że cały nadchodzący dzień pozostaje ekscytującą zagadką. Nie mamy planu, nie mamy celu, nie ma za czym gonić, ani gdzie się spieszyć. I tak będzie przez kolejne doby. W dodatku bardzo liczne :) Wracamy po prostu do normy, do rutyny wolności. Przeznaczony na zarobkową pracę urlop od bezrobocia zakończył się definitywnie. I bardzo dobrze!
 
P.S. Za dzisiejszy cel obraliśmy sobie sprawdzenie, czy Jezioro Bodeńskie nie wyschło nam zupełnie, czy znane głównie z telewizji mordercze zmiany klimatu, nie zamieniły go w międzyczasie w płytkie, śmierdzące bajoro. Nic takiego nie miało miejsca- wszystko w normie, z tym że woda chyba zimniejsza niż w maju :)

piątek, 28 kwietnia 2023

Byle do jesieni!

Wróciliśmy na niemiecką ziemię, do naszej stałej siedziby, do mieszkania, do domu. Lecz czym jest dom? Abstrahując od tego, że nie mieszkamy od kilku lat w Polsce, czyli dla niektórych jest to już równoznaczne z byciem nie u siebie, to coraz mniej korespondujemy z tym określeniem, z tym terminem. No właśnie, słowo dom przez ostanie parę lat stało się dla nas pozbawionym duszy, nagim rzeczownikiem. Ot miejsce, gdzie trzymamy nasze klamoty, gdzie stoi wygodne łóżko, a szafy zasiedlają dobrze znane ubrania. Nie o to jednak chodzi, że rezydujemy na stałe za granicą, gdyż również we Wrocławiu nie czuliśmy żadnej przynależności do miejsca, do murów, ale także do społeczności, nie wpasowywaliśmy się w ten, wynikający z bycia częścią zbiorowości kontekst- dlatego właśnie wyemigrowaliśmy.

wtorek, 31 stycznia 2023

Germańskie łono.


Po dwudniowej jeździe wróciliśmy właśnie na germańskie łono. Prawie miesiąc w Ojczyźnie nasycił nas zupełnie. Polska oraz polskość sięgają nam już pod samą szyję i niemalże wlewają się przez usta pozbawiając oddechu. Taki okres w kraju, który opuściliśmy z wyboru kilka ładnych lat temu zupełnie wystarcza, by potwierdzić, że była to słuszna decyzja. Urodziliśmy się tam, wychowaliśmy i obrośliśmy w liczne doświadczenia. Mówimy oraz myślimy po polsku i to się już chyba nigdy nie zmieni, ale żeby zamieszkać tam ponownie na stałe- to już raczej nie. Jesteśmy wdzięczni za wspólny czas spędzony z rodziną, za wszystkie spotkania oraz rozmowy- będzie nam Was brakować. Najwyższa jednak pora wrócić na własne śmieci i planować nadchodzące wojaże. Już niedługo ruszamy w poszukiwaniu wiosny na południe Francji :)

poniedziałek, 9 stycznia 2023

A potem? Fiu, fiu, potem to się będzie działo.

Święta i nieuchronnie następujący po nich Sylwester całe szczęście już za nami, czas więc zbierać się z wizytą do Polski. Takie to z nas wysoce uspołecznione oraz rodzinne stworzenia, że ten okres wolimy spędzać jedynie we dwójkę. Bożonarodzeniowo- noworoczny cyrk opuścił już świat- można więc wygramolić się z jaskini.

czwartek, 22 grudnia 2022

Domowopieleszowy spleen.

Kiedy niebo, jak ciężka z ołowiu pokrywa,
Miażdży umysł złej nudzie wydany na łup,
Gdy spoza chmur zasłony szare światło spływa,
Światło dnia smutniejszego niźli nocy grób;

Kiedy ziemia w wilgotne zmienia się więzienie,
Skąd ucieka nadzieje, ten płochliwy stwór,
Jak nietoperz, gdy głową tłukąc o sklepienie,
Rozbija się bezradnie o spleśniały mur;

Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał
I kraty naśladuje gęstwa wodnych smug,
I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał
Lud oślizgłych pająków - najwstrętniejszy wróg;

Dzwony nagle z wściekłością dziką się rozdzwonią,
Śląc do nieba rozpaczą szalejący głos
Jak duchy potępieńców, co od światła stronią
I nocami się skarżą na swój straszny los.

A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie, wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk. 
 

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Zimowe jęczały.

Od jakiś dwóch tygodni jesteśmy znowu w domu. Skończyło się słoneczko, w mglistej przeszłości powoli nikną morskie kąpiele oraz naturystyczne, bezwstydne wygrzewanie się na gorących kamieniach. Przeminęły usłane kamieniami szlaki, spalone żarem bezdroża, przygody i towarzyszące im zachwyty nad pięknem przyrody. Chowające się w falach wieczorne słońce, szumiące fale- to wszystko już za nami. Od jakiegoś czasu otacza nas jedynie szaruga, wilgoć, a od kilku dni nawet bielący świat mróz. Parafrazując Paula Verlaine'a: Wszystko wypite, wszystko zjedzone.

środa, 31 sierpnia 2022

Heimat.

Chociaż Boga oraz Ojczyznę mamy niekoniecznie głęboko w sercu, a bardziej odrobinę niżej, po przeciwnej stronie ciała, to pomimo tego faktu, niczym prawdziwi polscy patrioci, co roku podczas wakacji, zjeżdżamy w odwiedziny do heimatu, ku krainie dzieciństwa oraz wspomnień, w szeroko rozwarte ramiona pobratymców.

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

A Ty za co siedzisz?

Wczoraj obchodziliśmy dwunastą rocznicę ślubu. Data w sumie ważna, choć w naszym przypadku bardziej liczy się moment poznania, a następnie dogłębnego zapoznania :) A fakt ten miał miejsce dziewiętnaście wiosen temu. I tak naprawdę od tego momentu liczymy nasz wspólny czas. Czyli nie dwanaście, a dziewiętnaście lat razem. Niemal połowa życia każdego z nas. Szmat czasu.
 

niedziela, 10 kwietnia 2022

Papa Was a Rolling Stone...

Już tydzień minął od naszego powrotu do domu. I musimy szczerze przyznać, że tyle czasu w jednym znanym nam miejscu zupełnie wystarczy. 
 
Jeżeli jeszcze przez pierwsze dni po powrocie towarzyszy człowiekowi popodróżowa ekscytacja oraz pozytywne pobudzenie, to kiedy po kilku dniach ten stan powoli mija, wraca stara, dobra melancholia. Nie jesteśmy widocznie stworzeni do osiadłego stylu życia, do dbania o ogródek, o dom, o relacje z ludźmi, o znajomych, o rodzinę, czy też dzieci. 

Można śmiało zanucić: Papa Was a Rolling Stone...

Widocznie niektórzy już tak mają. Nie potrafią, bądź nie chcą (co w sumie jest tożsame) zapuścić korzeni, ustatkować się gdzieś, by tam budować jakąś stałość, jakiś solidny dom na równie trwałym fundamencie, a nie tylko rozbijać co chwilę tymczasowe obozowisko. 

Nie żebyśmy nie lubili miejsca i okolicy w której jesteśmy zameldowani i posiadamy mieszkanie. W końcu nie bez powodu się tutaj znaleźliśmy. Nieruchomość jest spoko, wioska także. Tu nie o to chodzi, że coś jest nie tak jak powinno. 

Rozchodzi się o to, że najwspanialej jest być w ruchu, w drodze, zastanawiać się co czeka za kolejnym zakrętem, gdzie będziemy spać za tydzień, czy też w jakim języku będą mówić otaczający nas ludzie za miesiąc. Podejrzewamy, że nawet w Makarskiej, na Hawajach, a nawet w samym Raju po jakimś czasie nadszedłby ten moment. Chwila, w której nieznane staje się znane, a najbliższa okolica przestaje skrywać ekscytujące niespodzianki. Wtedy też zaczyna się to wiercenie w brzuchu, łażenie z kąta w kąt po mieszkaniu, szukanie przysłowiowej dziury w całym. Ot syndrom niespokojnych nóg po prostu. Każdej kolejnej nocy śpi się coraz gorzej, a każdy kolejny spacer cieszy coraz mniej. To znak, że albo zaciągniemy porady specjalisty, by usłyszeć diagnozę: depresja, albo rozpoczniemy naturalne leczenie, czyli ruszymy dalej. 

Najgorsze, a może i najlepsze w całej tej kwestii jest to, iż miast przemijać z wiatrem czasu dolegliwość ta się pogłębia. 

I jak tu żyć?

środa, 16 lutego 2022

Z przykrością informujemy...

Ach to nasze marne życie! Dopiero co wróciliśmy do domu z Polski, ledwo co rozpakowaliśmy bagaże i delikatnie wygrzaliśmy pościel, a już czas znowu zbierać się w drogę. Powiedzcie sami Szanowni Czytelnicy, jak żyć? Cóż to za marny los dany jest nam doświadczać? Nic tylko ciągłe jeżdżenie bez określonego celu. Na dodatek za własne, z trudem zarobione oraz okraszone krwistymi odciskami (w sumie lepsze nagniotki, niż odleżyny :) Franki. Lecz koniec już, dość tego narzekania! Czy prawdziwi twardziele zwykli się tak mazać? W sumie to nie wiemy, bo rzadko z takowymi osobnikami obcujemy, ale kończąc już ten smętny wywód jakimś konkretem, pragniemy z żalem poinformować, iż w piątek ruszamy na kilka tygodni do Chorwacji :)
 

piątek, 11 lutego 2022

Nic tylko podziwiać ;)

Choć wyjazd do Chorwacji już tuż-tuż, to nie żyjemy jedynie przyszłością i korzystając ze słonecznej pogody szlajamy się po okolicy. Więc kiedy tylko grzejąca kulka wyłoni się zza horyzontu lub też chmur, pakujemy się do samochodu i urządzamy sobie jakąś wycieczkę. Tym razem wybraliśmy się do stolicy naszego powiatu, położonego nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego Konstanz (po polsku Konstancja).
 

czwartek, 3 lutego 2022

Dom. Ojczyzna.

Gdzie byliśmy, kiedy nie zaznaczaliśmy tutaj swojej obecności? Właśnie wróciliśmy z Polski, z Ojczyzny, z Domu. Lecz czy aby na pewno? Czy czujemy się Polakami, czy jesteśmy prawdziwymi patriotami, czy na pewno znajduje się tam jeszcze nasz dom? Czy może tylko rodzina, mury w których się wychowaliśmy oraz garstka przykurzonych, nie zawsze dobrych wspomnień?
Z drugiej strony jednak, kiedy wracamy do Niemiec, to czy jest to równoznaczne z przybiciem do macierzystego portu, czy tak jak w poprzednim przypadku: powracamy jedynie do odrobinę bliższych, można by powiedzieć, iż przez zasiedzenie- ścian.

niedziela, 16 stycznia 2022

Trzy stare grzyby.

Niczym te trzy stare purchawki dokonujące żywota w przesiąkniętej wilgocią ściółce, tak i my od powrotu z pławiącej się w słońcu Italii gnuśniejemy na salonowej kanapie. Tej grzybowej transformacji z pewnością sprzyja pogoda, która za pomocą spowijającej coraz częściej naszą wioskę mgły oraz wdzierającej się nawet bezpośrednio do mózgu wilgoci nie polepsza depresyjnej sytuacji. Całe szczęście zdarzają się jeszcze takie dni, podczas których morowy opar podnosi się i pozwala osuszyć się nie tylko światu, ale także naszym pleśniejącym powoli jestestwom. Wtedy właśnie wyruszamy na długie spacery (oczywiście wyposażeni w aparat :), by kiedy w przyszłym roku przyjdzie nam wspominać ten ponury czas, móc zafałszować odrobinę przeszłość i powiedzieć: przecież nie było tak źle, na wszystkich fotkach widać tylko błękit nieba oraz towarzyszący mu słoneczny blask.
 

niedziela, 5 grudnia 2021

Życiowe all inclusive.

Jakiś czas minął już od naszego powrotu na emigracyjne, germańskie łono. Wypadałoby więc napisać parę zdań o tym, jak nam się tutaj bytuje. No cóż, najprostsze i chyba najbardziej szczere będzie użycie słowa: różnie. Od pozytywnej, rozświetlonej słonecznym blaskiem euforii, do depresyjnej, wilgotnej oraz mglistej melancholii. Po prostu życiowe all inclusive :)

niedziela, 26 września 2021

I co? I dupa!

Ostatni wpis przepełniony był słowami pełnymi optymizmu, które to wskazywać mogłyby na to, iż sukces jest już blisko. Że mamy to, że zostajemy niemal pełnoprawnymi posiadaczami ziemskimi. No i co? I dupa :)