czwartek, 30 października 2014



Korzystając z ładnej pogody dużo spacerujemy i rowerujemy po okolicy. Wiadomo- główną atrakcją jest jezioro, ale i wyprawa do okolicznego lasu może być równie ciekawa.



Kilkanaście minut na nogach i dochodzimy do zamku Langenstein. Jeżeli grać w golfa to tylko tu :)




Nasza wioseczka. Metropolia to to nie jest :).


Tak naprawdę nigdy nie mieliśmy przyjemności nawiązać kontaktu z krowami. Dlatego też nie wiedzieliśmy, że to takie ciekawskie stworzenia. Gdy tylko zobaczyły Didka podeszły do ogrodzenia i zaczęły się przypatrywać. Jedne były bardziej śmiałe, inne trzymały się trochę z boku zerkając tylko ukradkiem.


Gdy odchodziliśmy całe stado asystowało nam wzdłuż ogrodzenia dobre kilkaset metrów :). Mamy świadomość jaki los czeka te biedaczki. Dlatego też: przechodźcie na weganizm!




wtorek, 28 października 2014

Eigeltingen


Chablis Premier Cru wreszcie doczekało się otwarcia. Zalakowana butelka spoczywała sobie cierpliwie w piwnicy niepewna swojej przyszłości. Na szczęście mogła wreszcie uraczyć nas swą zawartością, gdyż sytuacja wyklarowała się odrobinę. Przedwczoraj nasze rzeczy przyjechały z Polski i po kilkutygodniowym spaniu na podłodze oraz przesiadywaniu w salonie na krzesełkach turystycznych wreszcie zadomowiliśmy się w nowym mieszkaniu na dobre. Oczywiście nie mamy zamiaru zmieniać stylu życia, fajnie jest jednak mieć miejsce do którego można wracać z kamperowych wojaży i przy okazji coś zarobić w "twardej" walucie :)


Kamper zasłużenie odpoczywa w Polsce.