środa, 16 lutego 2022

Z przykrością informujemy...

Ach to nasze marne życie! Dopiero co wróciliśmy do domu z Polski, ledwo co rozpakowaliśmy bagaże i delikatnie wygrzaliśmy pościel, a już czas znowu zbierać się w drogę. Powiedzcie sami Szanowni Czytelnicy, jak żyć? Cóż to za marny los dany jest nam doświadczać? Nic tylko ciągłe jeżdżenie bez określonego celu. Na dodatek za własne, z trudem zarobione oraz okraszone krwistymi odciskami (w sumie lepsze nagniotki, niż odleżyny :) Franki. Lecz koniec już, dość tego narzekania! Czy prawdziwi twardziele zwykli się tak mazać? W sumie to nie wiemy, bo rzadko z takowymi osobnikami obcujemy, ale kończąc już ten smętny wywód jakimś konkretem, pragniemy z żalem poinformować, iż w piątek ruszamy na kilka tygodni do Chorwacji :)
 

Żegnaj wygodne łoże, adieu komfortowa kanapo, papa wysiadywany z lubością klozecie. Czas przyzwyczaić się do niedogrzanych, pachnących wilgocią klitek z Airbnb oraz odrapanych, naperfumowanych smażoną kiełbasą patelni, czy też wyposażonych w rzeczone mikro kuchni. By przelać tą nieszczęsna czarę goryczy, trzeba wspomnieć jeszcze o jakże nużących zachodach słońca oraz irytująco, wręcz złośliwie szumiących falach. No i ta odstręczająca śródziemnomorska flora. Nic tylko palmy, kaktusy i inne oliwki. Ble!

 
Całe szczęście, że przez dwa tygodnie pobyty w swojskim Eigeltingen zdążyliśmy naładować porządnie akumulatory. Dopiero po kilku latach zamieszkiwania w tej okolicy, po raz pierwszy odwiedziliśmy widoczne powyżej piaskowcowe urwiska, czyli Stockacher Heidenhöhlen. Sami widzicie, człowiek nie ma czasu na gruntowne zwiedzenie okolicy, nic tylko te rozjazdy! Nota bene, wnioskując z ilości zalegającego piachu, kiedyś znajdowało się tutaj dno morza, a my mamy się martwić ociepleniem klimatu? Świat z pewnością sobie jakoś poradzi. Co najwyżej bez nas.

A teraz tak na poważnie. Jak można mieszkać w mieście?

Nie mieć wokół siebie i tym samym podczas wyjazdów nie tęsknić do...

 ... tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem
(chyba Renem :) rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą

Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.

 Właśnie, właśnie, żal wyruszać w drogę...


Zaś w ramach przygotowania żołądków na śródziemnomorską kuchnię, przyrządziliśmy nawet to ciecierzycowe paskudztwo: farinatę. Ale nie martwcie się, jakoś to wszystko przetrwamy i oczywiście nie omieszkamy regularnie Was o wszystkich przeżywanych cierpiniach informować.