Święta i nieuchronnie następujący po nich Sylwester całe szczęście już za nami, czas więc zbierać się z wizytą do Polski. Takie to z nas wysoce uspołecznione oraz rodzinne stworzenia, że ten okres wolimy spędzać jedynie we dwójkę. Bożonarodzeniowo- noworoczny cyrk opuścił już świat- można więc wygramolić się z jaskini.
Jeszcze tylko ostatni obchód po obejściu (tak, to końcówka grudnia. Nie, nie zwariowaliśmy, to pogoda oszalała). Zamek wciąż stoi...
...Alpy pysznią się dumnie na horyzoncie.
Znaczy się wszystko w porządku :) No, może tylko jakieś smutne te szczyty. Takie niemal bezśnieżne.
Po drodze zanocowaliśmy jeszcze w Bawarii. Rano śniadanko, gaz do dechy i hyc, jesteśmy już w Ojczyźnie. Posiedzimy trzy tygodnie w gościnnych rodzinnych progach, poplanujemy kolejne wojaże i z końcem stycznia będziemy wracać na ten zgniły zachód. A potem? Fiu, fiu, potem to się będzie działo!