niedziela, 3 czerwca 2018

Quinten


Czasem ból dłoni, rąk oraz nóg, ogólnie ciała całego ustępuje bólowi oczu. Lecz jakże przyjemne jest to cierpienie wzrokowego narządu. Jaaakie widoki!! Czegoś, aż tak pięknego nie spodziewaliśmy się wczesnym rankiem w piątek, kiedy to wyjeżdżaliśmy odrobinę dalej od naszej głównej siedzimy nad jezioro Walensee. Mamy tam trzy hektary winnicy na których gospodaruje zatrudnione na stałe małżeństwo, któremu z racji przedemerytalnego już wieku, trzeba jednak czasem pomóc.


czwartek, 31 maja 2018

W pracy najfajniejsze są... przerwy!!


Nawet najwięksi pracusie wyrywają się czasem spod kapitalistycznego ucisku, jednym słowem zasługują na przerwę i odrobinę czasu dla siebie. Korzystając z wolnego dnia wybraliśmy się więc do położonego po drugiej stronie jeziora, zabytkowego Rapperswil. Oczywiście, jak na prawdziwych pracoholików przystało, nie mogliśmy spędzić dnia bez wizyty na winnicy :)

poniedziałek, 21 maja 2018

Rozradowane wilgocią ślimaki, nomen omen winniczki ;)


Żeby dużo kamperować, czasem trzeba popracować :) Dlatego też, od kilku dni uskuteczniamy ten obfitujący we franki znój. 

niedziela, 13 maja 2018

Nawet największym bumelantom zdarza się czasem iść do roboty...


Od naszego ostatniego zarobkowania w Visp minął już ponad rok, na koncie bankowym hulają więc przeciągi, w portfelach zaś zamiast pieniędzy panoszą się zuchwale pajęczyny- czas najwyższy znaleźć jakąś robotę :)

środa, 2 maja 2018

Czas się gdzieś ruszyć!


Po powrocie z Włoch oraz kilku dniach spędzonych w domu z dupą przyrośniętą do kanapy powiedzieliśmy w końcu dość :) Czas się gdzieś ruszyć! Dalekie wojaże z przyczyn ogólnozarobkowych wykluczyliśmy (tak, tak niedługo zakuwamy się w pracowe dyby), padło więc na objazd bliższej oraz dalszej okolicy. Jak widać na fotce powyżej, po drodze spotkaliśmy bliźniaka. Który kamperek nasz?

wtorek, 10 kwietnia 2018

Żegnajcie wyboje!


Niniejszym oficjalnie oświadczamy, iż kilka dni temu powróciliśmy na stare śmieci. Ziemią przodków, czy też ojcowizną nazwać ich jednak nie można, bo to przecież kraina odwiecznych wrogów i znienawidzonych najeźdźców. Dla nas jednak to przytulny, przesiąknięty lewackością dom :).


wtorek, 27 marca 2018

Google, Google powiedz przecie, gdzie wiatr nas z plaży nie zmiecie?


Do południowych Włoch nie zagnała nas wcale ciekawość, czy też potrzeba odkrycia niespenetrowanego dotychczas regionu. Nie, zaprowadziła nas tam prognoza pogody, która nęciła nas świecącym tam słońcem oraz dwucyfrową temperaturą. Co się więc długo zastanawiać, czas ruszać w stronę równika.

niedziela, 25 marca 2018

leżac krzyżem w Loreto


Pielgrzymi przybywający tu od setek lat wytarli bruk tak, że stał się gładki, jakby z pietyzmem polerował go wprawiony w swym fachu kamieniarz. My zaś, odrobinę nieświadomie, ruszyliśmy ich śladem i tak dotarliśmy do Loreto. Fakt jest bowiem taki, że główną przyczyną naszego przybycia, nie był zamiar leżenia krzyżem, czy też wielogodzinnych modłów, co to, to nie. Powód był dużo bardziej prozaiczny, a dokładnie stanowił go, polecany w internecie, świetny parking z prądem, gdzie zamierzaliśmy przeczekać przy farelce gorszą pogodę. Całe szczęście dla naszej ignorancji przejaśniło się na kilka godzin i mogliśmy ruszyć na rekonesans.

sobota, 17 marca 2018

Włoska pogoda kobietą jest...


Włoska wiosna (choć tak naprawdę mamy jeszcze zimę) nie odbiega wcale od polskiej, czy w naszym przypadku- niemieckiej. Fakt, że jest tu cieplej i odrobinę słoneczniej, ale ze zmiennością pogody jest tak samo. Niejednokrotnie rano budzi nas, zaglądając nieśmiało do kamperowego okienka, piękne słońce, by potem zniknąć za gęstą mgłą, bądź też grubymi, pękatymi od deszczu chmurami.

czwartek, 15 marca 2018

Nexte Monate alles perfecto!

 
Ostatnio pisaliśmy coś nieśmiało o zarobkowych pracach wszelakich, zatrudnieniach długoterminowych, bilansach, saldach, giełdach oraz możliwych hossach, czy też mniej chętnie widzianych bessach. No więc, w sobotę byliśmy umówieni na rozmowę w Szwajcarii, nad Jeziorem Zuryskim, z pewnym, jak się na miejscu okazało, bardzo przyjemnym potencjalnym pracodawcą. Po twardych, obfitujących w nieprzewidziane zwroty akcji negocjacjach, doszliśmy w końcu do owocnego dla obu stron konsensusu. Co by się dalej nie rozwodzić w tym temacie, nadmienimy jedynie, że potencjalnie owocna we franki praca, zbliża się do nas nieubłaganie, rzucając przy tym złowrogi cień na nasze bumelanckie życie :