Czasem ból dłoni, rąk oraz nóg, ogólnie ciała całego ustępuje bólowi oczu. Lecz jakże przyjemne jest to cierpienie wzrokowego narządu. Jaaakie widoki!! Czegoś, aż tak pięknego nie spodziewaliśmy się wczesnym rankiem w piątek, kiedy to wyjeżdżaliśmy odrobinę dalej od naszej głównej siedzimy nad jezioro Walensee. Mamy tam trzy hektary winnicy na których gospodaruje zatrudnione na stałe małżeństwo, któremu z racji przedemerytalnego już wieku, trzeba jednak czasem pomóc.
Wioseczka zamieszkiwane na stałe jedynie przez czterdzieści osób położona jest bardzo malowniczo, niczym przyklejona do stromych skał nad jeziorkiem. Nie da się tam dostać samochodem, pozostaje łódź, bądź bardzo długi spacer urwiskiem :)
Specyficzny mikroklimat sprawia, że jest to jedno z najcieplejszych miejsc w Szwajcarii. Winorośle, figowce, kiwi, a nawet palmy zdobią kilka wąskich, ledwie utwardzonych uliczek Quinten.
Pośród wysokich, okraszonych jeszcze śniegiem gór ukrywa się Walensse. Piętnaście kilometrów długości oraz miejscami nawet dwa szerokości, czyni z niego nie taką znowu mizerną kałużę.
Do zobaczenia wkrótce...
...chętnie wrócimy po więcej cierpień :)