Jako wielcy miłośnicy chorwackich plaż naturystycznych nie spodziewaliśmy się tego, że jakiekolwiek inne miejsca w Europie będą w stanie z nimi konkurować. Aż przyjechaliśmy do La Seyne sur Mer i postawiliśmy stopy na drobnych kamyczkach plaży Jonquet. Ona to bowiem bezczelnie rzuciła wyzwanie swym słowiańskim kuzynkom. Nawet nasz ukochany, położony w Makarskiej Nugal Beach nie może od tej pory czuć się bezpiecznie, gdyż Plage du Jonguet jest po prostu piękna, wręcz zapierająca dech w nagiej piersi.
W sumie są to cztery osobne zatoczki, w których można bez skrępowania strojem zażywać słonecznych oraz morskich kąpieli. Dojście do nich nie jest wcale łatwe, w następstwie czego nie ma zbyt wielu przypadkowych osób (choć w sezonie o tłumy nie trudno). Strome, skalne klify chronią przed wiejącymi często wiatrami, a drobne, przechodzące w piasek kamyczki masują delikatnie stopy. Naturystyczna brać nawet zimą zjawia się tutaj dość licznie, więc i o lokalne znajomości nie będzie trudno.
Wszyscy pozdrawiają się kulturalnym Bonjour, dzięki czemu panuje tam bardzo przyjazna i tym samym miła atmosfera. No i te widoki. Ta nieujarzmiona natura, ta lazurowa woda. Podsumowując można powiedzieć, że francusko- chorwacka rywalizacja idzie łeb w łeb, z lekkim wskazaniem na tych pierwszych, gdyż aby wejść do wody nie potrzebujemy gumowego obuwia, bo morskiego dna nie zaścielają gęsto jeżowce.
Co tu dużo więcej pisać- po kilku wizytach na plaży Jonquet jesteśmy w stanie stwierdzić, że tak, raj na ziemi istnieje naprawdę.