Nasza wycieczka odbywa się serpentynami Corniche des Crêtes. Jest to malownicza i wąska nadmorska droga wijąca się pomiędzy miejscowościami Cassis oraz La Ciotat wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Dla miłośników historii warto nadmienić, że szosa została otwarta dla ruchu kołowego w 1969 roku.
Cały masyw zwie się Cap Canaille i jest to mający wysokość 394 metrów wdzierający się w wodną toń cypel. Tu z kolei ukłon w stronę pasjonatów geografii: to najwyższy klif morski we Francji.
Całość zaś mieści się w Parku Narodowym Calanques. Z pewnością pogubiliście się już w tych wszystkich francuskich określeniach? Nie?! My tak :)
Najbardziej imponująca skalna ściana nazywa się Falaises de
Soubeyrannes. Jest bardzo popularna wśród wspinaczy (sami widzieliśmy spore grupy). Czy samobójcy darzą ją podobną estymą?- tego całe szczęście nie wiemy :)
Tylko najwięksi śmiałkowie są w stanie wykrzesać w sobie na tyle odwagi, by zbliżyć się do krawędzi grani :)
Na horyzoncie majaczy dalsza część parku narodowego. A jeszcze dalej (oczywiście na zdjęciu nie jest widoczna) znajduje się Marsylia (jakieś 30 kilometrów odległości).
Ostatnia serpentyna pokonana, punkty widokowe obfotografowane, w końcu lądujemy na końcu drogi w La Ciotat.
A konkretnie w jego zachodniej części, w której to ulokowany jest Parc du Mugel. To taki mini ogród botaniczny w którym latem pewnie wielu ludzi szuka cienia i tym samym wytchnienia od upałów. My zjedliśmy tutaj drugośniadaniową bagietkę.
Lecz chyba największą zaletą parku jest to, że jest położony u stóp klifu Bec de l'Aigle, który stromą granią opada z wysokości 313 metrów wprost do morza.
Kawałek dalej znajduje się kolejny znak rozpoznawczy miejscowości, czyli skała zwana Le Capucin. U jej stóp zaś ulokowana jest mała, urokliwa plaża.
To już port oraz starówka w La Ciotat. Jest to dość spora osada ludzka, która oprócz widocznych powyżej atrakcji ma do zaoferowania również wiele wąskich uliczek, zabytkowych budynków i piaszczystych plaż. Nic tylko tu zamieszkać. Co też z pewnością kiedyś uczynimy. Póki co, nie porzucamy nadziei i uparcie skreślamy sześć cyfr w oczekiwaniu na rychłą wygraną.