Ostatni post w swej wymowie brzmiał tak, jakbyśmy kończyli już nasze północnobałkańskie wojaże. Ha, ha, co to to nie! Śledzimy na bieżąco prognozy pogody i wiemy jak jest w Niemczech, czy też Polsce. Do wiosno-zimy nam nie spieszno :) Lepiej ruszać jeszcze dalej na południe. Niestety zbliżają się Święta Wielkanocne i towarzyszący im napływ turystów, dlatego też postanowiliśmy znaleźć jakąś samotnię, w której możemy w spokoju przeczekać. Padło na Wyspę Rab.
Po przejechaniu bocznym drogami Istrii oraz kontynuowaniu dalej wijącą się malowniczo nadmorską Jadrańską Magistralą (na zdjęciu prawdopodobnie Goli Otok i Otok Sveti Grgur (otok znaczy wyspa) oraz północny koniuszek Rabu. Poniżej zaś zaczyna rosnąć pasmo górskie Welebitu).
Promowej przeprawie i opuszczeniu tym samemym jednego księżycowego krajobrazu...
...by znaleźć się w kolejnym, jeszcze bardziej surowym, skalistym oraz nieprzyjaznym.
Dotarliśmy do celu. Całe szczęście nasza, zachodnia część wyspy jest już bardziej zalesiona i tym samym zielona. Lajeczek :)
Taki widok z okna będzie nam towarzyszył przez najbliższe dwa tygodnie.