środa, 13 marca 2013

kwitnąca Prowansja

 
Wreszcie dojechaliśmy do Prowansji. Znośna temperatura, poranne, ciepłe słońce ogrzewające kampera po chłodnej nocy, kwitnące roślinki i ćwierkające ptaszki. O to właśnie chodziło (ponoć w Polsce spadł śnieg) w tym wyjeździe- uciec przed zimą. Jeszcze w kraju planując trasę myśleliśmy, że będziemy się poniewierać samotnie po opustoszałych parkingach, a tu mała niespodzianka- kamperów całkiem sporo. Wśród braci kamperowej można rozróżnić cztery typy: północnoeuropejski- wypasione Concordy, czy inne potwory ciągnące na przyczepkach smarty lub jakieś dodatkowe pojazdy, typ lokalny, czyli troszkę starsze (a czasem i wraki) kampery w których ludzie mieszkają cały rok i tu po prostu zimują (a, że noce chłodne to niektórzy się porządnie rozgrzewają woda ognistą, cyganie- poprzedni typ, tylko, że tyle nie piją, no i typ pośredni- czyli my.
Póki co odwiedziliśmy Touron sur Rhone- bardzo przyjemne miasteczko położone na dwóch brzegach Rodanu. Bardzo możliwe, że niedługo będziemy tam pracować. Po inspekcji okolicznych winnic stwierdzamy, że winorośle są tu wysokości nie większej niż leżący Didek, co daje nam do myślenia i delikatnie sugeruje, że nie będzie lekko :) Następnie Awinion- cudo po prostu. Tylko zagnieść ciasto, ulepić miniaturkę wypiec w 200 stopniach i schrupać ze smakiem. Do tego dochodzi spokojna, przełamująca uprzedzenia noc w cygańskim taborze. No i Arles, miasto van Gogha. Przed sezonem nieco zaniedbane, ale bez dwóch zdań warte odwiedzenia (fotki będą następnym razem).






Jako, że nie było wcale łatwo znaleźć jakiegoś przyzwoitego miejsca na postój na trasie poniżej dodajemy kilka sprawdzonych namiarów. Tak, tak, starzejemy się – to już nie ten żywioł co w Rumunii, czy Bułgarii teraz w czasie jazdy kierujemy się ADAC-iem oraz wydrukami z kilku pomocnych stron internetowych (patrz prawa strona ekranu :)) i z przykrością musimy przyznać, że zrobiły (szczególnie w Alzacji) nas w niezłego balona (nawet wydawałoby się solidny, niemiecki ADAC) i nadłożyliśmy kilka ładnych kilometrów w poszukiwaniu parkingów, które nie działały, bądź nie istniały. Ale do rzeczy:

Niemcy:
BAUTZEN
GPS: N 51°10`53” E 14°24`54”
-parking i serwis – darmowy;
-prąd 50 centów/Kwh;
-blisko centrum, przy ulicy– dosyć głośno w nocy;
-darmowe toalety na parkingu:

GOLDKRONACH
GPS: N 50°00`45” E 11°40`58”
-parking i serwis- darmowy;
-prąd – 1 Euro/10h- oj, hulała farelka;
-przy szkole, cichutko:

Francja:
BAUME LES DAMES
GPS: N 47°20`25” E 6°21`25”
-parking – 9 Euro (prąd, woda, zrzut);
-cichutko:

GIVRY
GPS: N 46°46`48” E4°44`55”
-parking – darmowy;
-woda – 2,10 euro/100L;
-darmowa toaleta obok serwisu gdzie można nabrać wody z kranu :);
-cichutko:

TOURON S/RHONE
GPS: N 45.07366 E 4.82111
-parking – darmowy z wodą i zrzutem;
-cichutko:

AWINION
GPS:
-parking – darmowy (brak serwisu);
-ok. 800m do centrum:

ARLES
GPS: N 43.68151 E 4.63047
-parking- darmowy z wodą i zrzutem;
-przy centrum;
-przy ulicy, ale w nocy cicho;
-przy serwisie darmowe toalety.