Tak naprawdę pogoda w Polsce, czy też w zamieszkiwanych przez nas Niemczech nie jest obecnie taka zła, a nawet momentami jest mniej deszczowo niż na południu Europy, to mimo wszystko postanowiliśmy się ewakuować do znacznie cieplejszej, choć wilgotniejszej i bardziej wietrznej Italii.
Tym razem nie kamperkiem, a pociągiem...
...więc niestety cały dobytek trzeba dźwigać na plecach :)
Gdzieś tam na szczycie pomieszkiwaliśmy sobie radośnie przez tydzień.
Pogoda kaprysi i jest dosyć zmienna, ale jedna jej cecha pozostaje stała, jest ciepło :)
Zabytków Genui nie można odmówić.
Centro storico jest ogromne.
Wąskie, klimatyczne uliczki, szerokie, jasne bulwary, niemal wszystkie epoki i style architektoniczne- każdy znajdzie coś dla siebie.
Jedni żywią się widokami, inni pozostają bardziej tradycyjni w swych nawykach :)
Huraganowy wiatr nie tylko pozbawia zabudowania dachów, rozwiewa też chmury i niesie ze sobą słoneczne dni.
Panie, taakie fale!
Przy takim oświetleniu wszystko wygląda ładniej...
...a piwo smakuje lepiej :)
Widok na miasto z naszej dzielnicy.
Miejsca odrobinę więcej niż w kamperku.
Palm nigdy dość!
Panoramy miasta oraz farinaty także :)
Pyszna jest ta ciecierzycowa tłuścioszka!
Żegnamy Porto Antico...
...oraz wąskie uliczki starówki...
...by przemieścić się do San Remo, skąd właśnie nadajemy. Ale to już historia na kolejny wpis. Ciao!