Oprócz kilofów oraz własnych rąk posługujemy się w pracy dodatkowo takimi oto cudami techniki. Służą one do przytwierdzania bagietki (to taka gałązka, która puści pędy, a na nich nastepnie pojawią się winne grona :)). Jak widać z naszych ogorzałych lic bije profesjonalizm oraz zadowolenie z polowego, surowego życia :)
Po pracy zaś warto wybrać się na spacer po naszym małym miasteczku.Historia minionych pokoleń bije wręcz z każdego kamienia oraz zakamarka. Zapraszamy na przechadzkę :)
Nasza uliczka. Po prawej obecne miejsce zamieszkania.
A tutaj w pełnej krasie.
Zaś dwa piętra pod naszym łóżkiem znajdują się takie oto XII- wieczne piwnice. Pozostałość po mnichach zamieszkujących nieistniejący już klasztor.
Centrum :)