Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szwajcaria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szwajcaria. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 czerwca 2022

W.O.D.A.

Woda- źródło życia. Brzmi może jak kolejny instagramowy banał. Ale czy na pewno? Jeżeli tylko przyjrzymy się tematowi głębiej, to okazuje się, że nie do końca. Rodzimy się przecież z wypełnionego wodą matczynego łona, potem jesteśmy niemal w całości wodą, a po śmierci ulatujemy z parą wprost ku niebu, pozostawiając po sobie jedynie kopczyk prochu.

niedziela, 5 czerwca 2022

Dzyń, dzyń- czas wstawać!

Jedni z biurowych okien maja widok na ulicę, jeszcze inni na okoliczne wieżowce, a co bardziej hojnie obdarzeni przez los- na park. Zaś powyższa fotka to nasze widoki z "biura". Co prawda rzadko kiedy w tygodniu pracujemy w tym samym miejscu, ale zawsze towarzyszy nam zieleń, a i krowy są częstymi  "współpracowniczkami". Choć, jak wiadomo, tylko w serialach TVN jest zawsze różowo, a prawdziwe życie nie zawsze odpowiada telewizyjnym telenowelom. Tak jest też w naszym przypadku. Pomimo całego piękna przyrody na wypłatę trzeba zarobić ciężką pracą. W tym tygodniu zaczynaliśmy ją tuż po szóstej rano, więc musieliśmy wstawać niedługo po piątej. Z powrotem w pokoju byliśmy zaś przed szóstą wieczorem. Cóż, nie ma się co rozpisywać i pojękiwać- lekko nie było.

sobota, 28 maja 2022

Ach, te delgacje.

Po dwóch tygodniach zamieszkiwania pośród większej ilości przedstawicieli ludzkiego rodu oraz obcowania z najnowszymi zdobyczami cywilizacji (znaczy się: dużo hałasu), nadszedł czas delegacji, czyli- jedziemy na tydzień do alpejskiego Quinten. Patrząc na rozpoczynający post obrazek, sami musicie przyznać, iż jest to miejsce niebywałej urody, które naprawdę potrafi zachwycić nawet najbardziej obytego w świecie globtrotera. A co dopiero nas. Tym samym, każda kolejna wizyta niezmiennie obfituje w zauroczenia oraz westchnienia nad tym, jak piękne potrafi być dzieło stworzenia. Natura, przyroda, żywioły- to jest prawdziwy świat. Nie zaś asfalt, fury i hipermarkety.

niedziela, 15 maja 2022

Migawki z życia pracownika winnicy.

Wieńcząca dwa wolne od pracy dni niedziela minęła nam bardzo szybko. Można wręcz powiedzieć, że cały weekend przemknął tak prędko, niczym Pendolino z Koluszek do Radomia.

sobota, 7 maja 2022

Wysokiej jakości winko w dobrej cenie.

Pierwszy tydzień za nami. Nie będziemy tu jęczeć, jak jest nam ciężko, jakie to okrutne bóle przeszywają spracowane ciała. Jak strome są winnice, jak długi jest dzień pracy i jakim tyranem jest szef- zleceniodawca. Bo i nie byłoby to prawdą (w sumie to nie do końca- stoki są naprawdę mega nachylone, a dziewięć godzin pracy to minimum). Tak naprawdę, to w porównaniu do poprzednich lat jesteśmy w bardzo dobrej formie i obolałe członki nie doskwierają nam aż tak zanadto. 
 

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Prawie w raju.

No i stało się. Jak wszyscy wiemy, nawet przy najlepszych chęciach nie da się powstrzymać biegnącego czasu, a dodatkowo ten złośliwiec zdecydował się uparcie podążać jedynie do przodu. Ku majowi. Cóż się takiego wtedy wydarzy?- zastanawiasz się zapewne Drogi Czytelniku. Otóż, od początku tego znanego z kwitnącego kwiecia miesiąca zaczynamy naszą coroczna gehennę, zwaną też popularnie pracą zarobkową. Ktoś na ten cały bajzel (znaczy się: nas) zarobić musi (znaczy się: niestety my), by po kilku miesiącach obfitego oddawania potu szwajcarskiej ziemi, móc powrócić do normalności, czyli błogiego nieróbstwa. Och, chwała mu, po trzykroć chwała nieróbstwu! Bo, czy jest coś cudowniejszego od niego? 
 

sobota, 9 października 2021

Winobranie

Zwieńczeniem roku pracy każdego pracownika winnicy jest oczywiście... butelka dobrego winnego trunku :) Nim jednak zostanie on misternie stworzony przez drożdże-obżartuchy, czas oraz czułe podniebienie winiarza, trzeba zebrać wypełnione słodkim sokiem winne grona.

wtorek, 3 sierpnia 2021

Zasłużone nieróbstwo :)

Koniec, koniec, po trzykroć koniec! Żegnaj bólu pleców, stóp, dłoni, nadgarstków, szyj, łydek (długo by wymieniać, odsyłamy do podręcznika anatomii), adieu nocne skurcze mięśni. Mimo, że w sumie to lubimy tę pracę, to dymanie po dziesięć godzin w deszczu, słońcu, chłodzie, czy też upale nie jest tym, do czego zrywamy się o brzasku z łóżka pełni werwy oraz zapału. Szwajcarskie pięćdziesiąt godzin w tygodniu chętnie zamienilibyśmy na trzydzieści pięć francuskich :) No, ale żeby niemal cały rok nic nie robić, to się trzeba kilka miesięcy solidnie narobić... i w twarda walutę zarobić. Sakiewki suto napełnione, seksownie wyrzeźbione mięśnie napinają koszulki, czas więc przeciąć linię mety i udać się na zasłużone nieróbstwo. Witaj, nowa, covidowa wolności!

niedziela, 18 lipca 2021

Koszt sukcesu.

Żeby osiągnąć sukces należy wstawać co najmniej o piątej- tak głoszą różnej maści internetowi coache, liderzy, blogerzy oraz instagramerzy. Widocznie nasz szef musi być wielkim fanem któregoś z nich oraz bardzo troszczy się o nasz dobrobyt, bo i my od kilku tygodni stosujemy się do powyższej reguły :)

niedziela, 20 czerwca 2021

Powrót króla.

Nareszcie nastał nam ukochany weekend! Szkoda tylko, że jego litościwe panowanie trwa jedynie dwa dni... 
Jednak zanim wstąpił on na tron, spędziliśmy bardzo pracowity oraz obfitujący w odciski tydzień w niemal całkowicie odciętym od świata, położonym nad jeziorem Walensee, Quinten.

niedziela, 6 czerwca 2021

Franki oraz banki

Wiecie, że jest na świecie taki naród, który żyje tylko po to, aby pracować, a nie odwrotnie? Zamieszkuje on samo centrum Europy, zaś wolny czas spędza na pucowaniu Ferrari, czy też innego Bentleya. Podczas, gdy inne nacje dążą do tego, by kiedy osiągną pewien stopień finansowego dobrobytu, coraz mniej czasu przeznaczać na zarobkowanie, to Szwajcarzy mają zupełnie odwrotnie. Im więcej posiadają, tym bardziej skupiają się na pracy. No, ale ktoś na te wszystkie luksusy zarobić musi :)

niedziela, 16 maja 2021

Witaj bólu pleców!

No i stało się. Po wielomiesięcznym zarobkowym nieróbstwie nastał wreszcie czas zawinięcia onucy wokół stóp, wzucia ciężkich kamaszy i ruszenia w tymże rynsztunku na strome winne stoki w poszukiwaniu szwajcarskich franków. Od tygodnia więc, w towarzystwie bólu pleców, stóp i innych kończyn także, doginamy na świeżym powietrzu opiekując się krzaczkami. Wszystko zaś okraszone ogólnym zmęczeniem. Lecz czy narzekamy? Czy tak to brzmi? Nie, co to, to nie! No dobra, może jednak odrobinę :) Widoki jednak rekompensują wiele z tych niedogodności.

sobota, 14 listopada 2020

Powrót do przeszłości. Część druga i wcale nie ostatnia.

Poprzednia, instagramowa kompilacja cieszyła się taką popularnością, że także w bieżącym wpisie  postanowiliśmy nawiązać do tejże... 
No dobra, nie będziemy ściemniać, takie powielanie treści z innych serwisów, to żadna kreatywna twórczość. Tak to można pracę magisterską napisać, a nie przyzwoitego bloga prowadzić ;) 
Ale cóż mamy nieboraki począć, skoro nasz podróżniczy świat skurczył się w ostatnich miesiącach do salonowej kanapy oraz okolicznych lasów. 
Ruszajmy więc czym prędzej w tą ekscytującą, wirtualną podróż po minionych wpisach!

 

Na początek cukierek albo psikus, czyli Komo w akcji. Z taką aparycją, to i halloweenowego kostiumu wzuwać nie trzeba:

Halloween dopiero dzisiaj, a tu ktoś już wczoraj miał stracha i przyszedł do nas do łóżka szukać ratunku 😆 Jak widać po zdjęciu, tryb rozpoznawania twarzy poległ. Jak można mieć taki długi nos? Przecież to nie polski premier 😉

Dobrze, że mieszkamy w całkiem ładnej, obfitującej w zabytki oraz inne atrakcyjne cuda okolicy. Wystarczy podreptać odrobinę nóżkami, by trafić na herbatkę do hrabiego:

Może i nie da się za wiele podróżować, ale za to można dużo spacerować! 🍁🦔😎

Lecz, mimo wszystko, co Śródziemnomorze, to Śródziemnomorze. Albo chociaż jakiekolwiek morze. A gdy okrasimy je strzelistymi, wiecznie zielonymi palmami, słońcem oraz przyjemnym ciepełkiem, to wspomnienia wykują się nam na wieki w mózgownicach, by, gdy przyjdzie taki czas jak teraz, móc do nich wracać:

Wspomnień czar 😉 Dwa lata temu o tej porze 😍

 No właśnie :):

Wspominkowych fotek ciąg dalszy. Znowu Genova, znowu słońce , no i kolejny raz palmy 😎 Może i przynudzamy, ale wycieczki w przeszłość, to jedyne co nam obecnie pozostaje...

Ponoć nowi właściciele dbają o kamperka- co czyni nasz smutek odrobinę mniejszym. Skąd o tym wiemy? Oczywiście z Instagrama!:

Już ponad miesiąc minął od naszego rozstania 😶 Przez obecną sytuację i to, że musimy siedzieć w domu na zadkach, pewnie tęsknimy trochę mniej ♥️

Jak już było wspominane powyżej, wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia. Tylko one dają nam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy w stanie tworzyć kolejne:

Powyższy obrazek pokazuje, że nie tylko wozimy wygodnie zadki, często używamy też nóg oraz pleców. 😎 
 

A nawet popracować odrobinkę w odległych krainach:

Visperterminen- najwyżej położone winnice kontynentalnej Europy. Się pracowało💰😎

 
Tymczasem, krótka migawka z chwili obecnej, znaczy się minionej, ale nie tak dawno:

Jeszcze kilka dni temu wygrzewaliśmy się na tej ławeczce w słońcu sycąc oczy widokiem majestatycznego zamczyska 😍 Dziś zaś świat spowija gęsta mgła, a my nasiąkamy wilgocią 🦔🍁

 By znów powrócić do przeszłości:

Zagadka: Co to za jesień bez wizyty na riwierze?
Odpowiedź: Obecna! 😉😢

 I już w niej pozostać :):

Widok na Menton nie znudzi się nam chyba nigdy 😍 Dlatego też wracamy tam każdego roku. Znaczy się- prawie 😭 Patrz: 2020 🤬

 

środa, 2 września 2020

Jakoś trzeba na to całe kamperowanie zarobić

Żeby nie było, iż tylko obijamy się, szwendamy kamperem, czy też po prostu bumelujemy bez celu. Co to, to nie. Niestety, my także potrzebujemy do życia pieniędzy. Dlatego najlepiej jest je pozyskiwać ze źródeł, które się w miarę lubi. My zaś lubimy pracować na zewnątrz, pośród, co prawda mocno przekształconej przez człowieka, ale jednak natury. A, że czasami pada deszcz, jest zimno, stromo i najzwyczajniej w świecie się nie chce. No cóż, jak to się mówi, nie można mieć wszystkiego. Można za to zarobić w cztery miesiące tyle, by przez resztę roku nie być zmuszonym do żadnej innej zarobkowej aktywności :) Dlatego, przepraszamy z tego miejsca wszystkich, którzy maja kredyty we Frankach, ale w naszym interesie jest, aby ta waluta rosła w siłę. Pnij się w górę Helweto, pnij!

W ostatnim poście Komo wyczuwał nadchodzące zmiany i jak widać wcale się nie mylił :)

A to już nasza wioska, a dokładnie jej położona nad Jeziorem Zuryskim część. Witaj Freienbach!

W maju roślinki budzą się już do życia.

By z każdym kolejnym dniem rosnąć coraz szybciej, po prostu jak szalone. Nawet po dwadzieścia centymetrów dziennie!

Jak się rzekło, nie zawsze świeci słońce, czasami przez kilka dni leje, a do roboty trzeba mimo wszystko iść.

To zaś jeden z najprzyjemniejszych etapów naszej pracy, czyli coroczna delegacja do Quinten. To ta wioseczka po drugiej stronie jeziora Walensee. Nie można dostać się tam inaczej niźli łodzią (lub dosyć trudnym pieszym szlakiem). Samochodów totalny brak.

Są za to winorośle, kiwi, ogrom figowców obsypanych niczym innym jak figami właśnie oraz inne, odrobinę egzotyczne dla tej szerokości geograficznej rośliny.

Tubylcy mówią, że woda w maju jest jeszcze za zimna na kąpiel w tym alpejskim jeziorze. Czy aby na pewno? My jesteśmy przecież z Polski i spędzaliśmy niejedne wczasy nad Bałtykiem ;)

Komo zapoznał nawet koleżankę, z którą byli przez ten czas niemal nierozłączni.

Czasem, zamiast pracować, człowiek gapi się jedynie w dal. No, ale jak oprzeć się takim krajobrazom.


Po robocie zaś kąpiel. Jak widać zasłużyli wszyscy.

Oto i nasz taras. Zamieszkiwaliśmy nieczynny z powodu Korony dom wczasowy. Nawet podczas wyczerpującej delegacji niektórzy nie zaniedbywali nowego makramowego hobby.

W międzyczasie, pomiędzy kolejnym delegacjami oraz powrotami do domu, zepsuł się nam kamperek. Było dużo dymu, do tego trochę stresu, no i pozbyliśmy się kilku Franków.

Ważne jednak, że udało się go naprawić i już po kilku dniach był znowu z nami. Przez przypadek, czy też zrządzenie losu trafiliśmy do włoskich mechaników, a oni, wiadomo- z racji pochodzenia znają się najlepiej na Fiatach. No i, polewają klientom nie najgorsze winko :)

W sumie w Quinten byliśmy kilkanaście dni, Komo miał więc czas nacieszyć się towarzystwem koleżanki, czy też, nie bójmy się tych słów, już niemal narzeczonej.

To zaś Altendorf, kolejna z winnic którymi się opiekowaliśmy. W sumie nasz pracodawca-dobrodziej posiada kilka parceli, często znacznie od siebie oddalonych. Ale co tam, dojazdy są też płatne. Dlatego też, zaczęliśmy doceniać stanie w korkach :)

Upał. Jak widać gorąc rzuca się nie tylko na mózg, a i na stopy.

Ostatnie dni. Czas poszaleć na koniec odrobinę z nożycami, policzyć ukryte w skarpetach Franki, uśmiechnąć się chytrze pod nosem i można wracać do domu. Jeszcze tylko zbiory, potem zaś już tylko wolność. Przepraszamy: nowa normalność.

niedziela, 22 września 2019

Pierwszy tydzień za nami.


Jak widać po zapełnionych owocami skrzynkach, haratanie winogron zostało oficjalnie rozpoczęte, a pierwszy tydzień pracy już za nami. Kiedy pogoda dopisuje, dorodne grona wypełniają usta sokiem i współpracownicy nie są nazbyt upierdliwi, wtedy można powiedzieć, że praktykuje się dosyć przyjemną aktywność zawodową :)

niedziela, 15 września 2019

Rozpoczynamy winobranie!


Weekend, a tym samym kilkutygodniowe byczenie się dobiega właśnie końca. Za kilka godzin wyruszamy z powrotem do naszych obwieszonych winogronami 🍇 krzaczków i od jutra rozpoczynamy winobranie 😄🤑

niedziela, 21 lipca 2019

100% !!


Tak jak dzień zbliża się ku końcowi, a słońce kryje się za Jeziorem Zuryskim, tak w naszym pracowo-znojnym tunelu widać już wcale nie tak odległe światełko i powoli zbliżamy się do kresu tegorocznego zarobkowania Jeszcze trzy tygodnie polowych zmagań i jesteśmy znowu wolni! Co prawda gdzieś w połowie września majaczą jeszcze jakieś zbiory, ale to już nie praca, a niemal przyjemność. Cały dzień obiadania się winogronami podlanymi winem, do tego za pieniądze... toż to wegański raj

P.S. Zdecydowaliśmy się wynająć nasze mieszkanie i przeprowadzić się na stałe do kampera, więc tryb camperlife po kilku latach bardziej stacjonarnego życia włączamy na 100% !!

sobota, 29 czerwca 2019

Migawki z życia polowego tułacza :)


O idyllicznym Quinten było już sporo w poprzednich wpisach. Dlatego też, podarujemy sobie powtarzanie tych samych historii i napiszemy jedynie, że szalone pomysły oraz podążające własnymi ścieżkami poplątane myśli naszego wodza zawiały nas tam znowu w tym tygodniu. Dla oczu było to jak zawsze intensywne oraz piękne przeżycie, lecz ciało miało odrobinę inne odczucia. Temperatury sięgające czterdziestu stopni zamieniały momentami raj w piekło.

sobota, 15 czerwca 2019

Gdy delgacje stają się normą, to już chyba nie delagcje... nieprawdaż?


Wiemy, że powtarzamy się już z tymi delegacjami. Ale, co bidulki mamy zrobić, skoro nasz rutynowy tydzień pracy zamienił się ostatnimi czasy w niestandardowy okres między-weekendowy, który to spędzamy co chwilę gdzie indziej. Wszystko zaś rodzi się w głowie szefa jakoś w okolicach piątku, kiedy to cieszymy się już niemal muskającym nasze lica powiewem sobotniej wolności. Wtedy to, niczym alpejska burza, pojawia się Stefan- czyli nasz dobrodziej we własnej, cielesnej powłoce i oświadcza- przyszły tydzień spędzicie w Quinten. W sumie to się nawet ucieszyliśmy. Spokojna, no może odrobinę nazbyt stroma winnica, super ekipa, a do tego elegancki kemping. No i te widoki! Patrząc w nasze oczy zauważylibyście, że są one mocno czerwone. Alergia?- zapytacie nieśmiało. Nie, nic z tych rzeczy, one po prostu krwawią od nadmiaru piękna :)

sobota, 8 czerwca 2019

Weekend!


Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany i upragniony weekend. Czas odpocząć od zarobkowania na przyszłe wojaże oraz zrelaksować odrobinę znękane pracą ciała. Całe szczęście umysł regenerować się nie musi, bo robi to w tygodniu, czemu sprzyjają takie oto widoki ze stanowiska pracy :) Udanego długiego weekendu życzymy Wam wszystkim!!