Jak widać po zapełnionych owocami skrzynkach, haratanie winogron zostało oficjalnie rozpoczęte, a pierwszy tydzień pracy już za nami. Kiedy pogoda dopisuje, dorodne grona wypełniają usta sokiem i współpracownicy nie są nazbyt upierdliwi, wtedy można powiedzieć, że praktykuje się dosyć przyjemną aktywność zawodową :)
Dokładając do tego jakiś łyczek lub dwa w przerwie oraz buteleczkę osuszoną nad brzegiem jeziora po robocie, to już w ogóle nie wypada narzekać.
Czasem tylko łatwiej dogadać się z kudłatymi sąsiadami niż z dwunożnymi szwajcarskimi towarzyszami pracy. Ale co tam. Tydzień się kończy i niechybnie nadchodzi weekend.
Czas więc na zwiedzanie. Co prawda, wszystko to dla nas już jedynie odświeżane kotlety, ale jeszcze całkiem aromatyczne i zachęcające do konsumpcji. Nad przełomem Renu byliśmy już jakiś czas temu, lecz nie zmienia to faktu, że miejsce to robi zawsze spore wrażenie.
Sprawdźmy co mądrego powie nam Wikipedia.
Rheinfall – największy pod względem przepływu wodospad Europy. Położony jest na przełomie Renu w miejscowości Neuhausen am Rheinfall, kanton Schaffhausen (pol.Szafuza) w Szwajcarji. Nad wodospadem góruje zamek Laufen.
- Średni przepływ letni: 600 m³/s
- Średni przepływ zimowy: 250 m³/s
- Najmniejszy przepływ w historii – 1921 r., 95 m³/s
- Największy przepływ w historii – 1965 r., 1250 m³/s.
A to już nasze okolice. Wybraliśmy się do stolicy powiatu, czyli Konstanz. Jak widać, jeżeli tylko pogoda dopisuje, to Konstancja nie zawodzi,
hojnie obdarzając zmysł wzroku pięknem jeziora oraz urokiem średniowiecznej starówki.
Wszystko ładnie, ale może by tak pokonać 193 stopnie i wejść na wieżę katedry? Sprawdzić jak miasto prezentuje się z góry. Tam nas jeszcze dotąd nie było.
Dla takich widoków na pewno warto. A i drona nie potrzeba ;)
Dziś jednak mamy już niedzielę, czas więc pakować zadki do kamperka i wracać powoli do Szwajcarii. Prognoza na jutro nie zachęca do wstawania, ale cóż, może się nie sprawdzi, a jeśli tak, to i tak damy radę!