Woda- źródło życia. Brzmi może jak kolejny instagramowy banał. Ale czy na pewno? Jeżeli tylko przyjrzymy się tematowi głębiej, to okazuje się, że nie do końca. Rodzimy się przecież z wypełnionego wodą matczynego łona, potem jesteśmy niemal w całości wodą, a po śmierci ulatujemy z parą wprost ku niebu, pozostawiając po sobie jedynie kopczyk prochu.
Jesteśmy niczym wypełniona po brzegi szklanka, której cienkie ścianki utrzymują całość w środku. Wydajemy się być oddzieleni, ale w sumie wciąż pozostajemy częścią morza, kroplą całości, bezkresem odzwierciedlonym w tejże kropelce.
Wszystko to brzmi odrobinę trywialnie, niczym jakieś pretensjonalne pseudofilozoficzne mądrości, lecz tak naprawdę to czysta biologia doprawiona szczyptą fizyki.
Przecież nawet wszystkie te słowa zrodziły się z wody, z której przecież składa się także nasz mózg.
Woda to także wypoczynek, to wakacje na Mazurach, to przepełniony miejski basen, ale również all inclusive w Egipcie.
W
sumie, zamiast z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, powinno
być napisane w Biblii: z wody powstałeś, do wody wrócisz :)
Woda- oceany, stawy, strumyki.
Woda- po prostu przeróżne kałuże oraz…
podróże.
Woda definiuje nasz sposób życia, wybory co do wyjazdowych destynacji, ale także to, gdzie mieszkamy, pracujemy, czy też spędzamy weekendy.
Woda- nieodłączna towarzyszka naszej egzystencji. Marzymy o wodzie, śnimy o wodzie. Najlepiej rozległej, nieobliczalnej i dzikiej.
Kiedy szukaliśmy mieszkania w pobliżu musiała być woda, gdy rozglądaliśmy się za pracą: wiadomo- woda.
Jeżeli planujemy wojaże, znowu: WODA.
Dlatego: mieszkamy nad Jeziorem Bodeńskim, a pracujemy nad Zuryskim oraz Walensee.
Zaś kiedy ruszamy na kilkumiesięczne bumelowanie, to najchętniej nad Morze Śródziemne.
Dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni, że możemy połączyć to wszystko podczas bieżącego czasu spędzonego w Quinten nad Jeziorem Walensee. Ciężka praca, następnie kąpiel, a na koniec dnia kieliszek wina na tarasie z widokiem na wodę. W sumie nie takie złe to życie.
I pomyśleć, że są tacy, którzy za wodą nie przepadają. Na przykład mieszkający tutaj od ponad trzydziestu lat i pracujący z nami Szwajcarzy. Tylko kilkanaście metrów od jeziora, a oni od kilku lat nie pływali.
A więc carpe diem i do przodu!