Iść, krok za krokiem, noga za nogą, dać prowadzić się drodze, szlakowi, ścieżce. Pośród lasów, pól oraz łąk. Piąć się wytrwale w górę, stopa za stopą, oddech za oddechem, by po osiągnięciu szczytu zejść znów z powrotem w dół. Raz za razem. Góra za górą, dolina po dolinie.
Płynąć przez krajobraz niczym rzeka- wytrwale, nieustępliwie. Jak
kropla drążąca skałę, jak wartki nurt płynący przez cały czas do przodu,
do celu. Choćby był on nie wiadomo jak odległy, to ostatecznie, z każdym krokiem- bliższy.
Mimo że tak upragniony, to nie o niego przecież chodzi. Nie koniec jest
celem: szlak jest celem, droga jest celem, ścieżka jest celem.
Iść, krok za krokiem, noga za nogą. Chłonąć świat i jednocześnie pozwolić mu się wchłonąć, stać się jego nieodłączną częścią.
Kawałkiem przyrody, elementem lasu, twardością kamienia, wilgocią rosy.
Rozpuścić się w szumie wody, szmerze liści, śpiewie ptaków. Wtopić się w
krajobraz.
Zatracić się w myślach, tak by w końcu je utracić. Stać się pustką. Zlać się z naturą w jedną, pierwotną całość.
Wrócić do domu.
...FINE...
Tak, tak, mamy grudzień :)