Pracujemy w szwajcarskim Freienbach już od kilku ładnych lat, a do tej pory nie przedstawiliśmy Wam jeszcze naszych współpracowników oraz, w niektórych z przypadków- towarzyszy winniczej niedoli. Zaczniemy może od samego szczytu łańcucha pokarmowego, czyli szefa. Od
naszego pierwszego zarobkowego eksodusu na zachód, który miał miejsce
jakieś dwanaście lat temu, na wszystkich pracodawców mówimy: Parówka.
Parówka powiedział to, Parówka zadowolony, Parówka nie w sosie... Skąd
się wzięło to, mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, pejoratywne
określenie? Powstało prawdopodobnie podczas ( jednego z pierwszych) zarobkowania na niemieckich winnicach w towarzystwie
Estończyków, z którymi to porozumiewaliśmy się po angielsku. A wiadomo, nie ma to jak German Sausage :)
sobota, 9 lipca 2022
P jak Parówka
sobota, 25 czerwca 2022
W.O.D.A.
Woda- źródło życia. Brzmi może jak kolejny instagramowy banał. Ale czy na pewno? Jeżeli tylko przyjrzymy się tematowi głębiej, to okazuje się, że nie do końca. Rodzimy się przecież z wypełnionego wodą matczynego łona, potem jesteśmy niemal w całości wodą, a po śmierci ulatujemy z parą wprost ku niebu, pozostawiając po sobie jedynie kopczyk prochu.
niedziela, 5 czerwca 2022
Dzyń, dzyń- czas wstawać!
Jedni z biurowych okien maja widok na ulicę, jeszcze inni na okoliczne wieżowce, a co bardziej hojnie obdarzeni przez los- na park. Zaś powyższa fotka to nasze widoki z "biura". Co prawda rzadko kiedy w tygodniu pracujemy w tym samym miejscu, ale zawsze towarzyszy nam zieleń, a i krowy są częstymi "współpracowniczkami". Choć, jak wiadomo, tylko w serialach TVN jest zawsze różowo, a prawdziwe życie nie zawsze odpowiada telewizyjnym telenowelom. Tak jest też w naszym przypadku. Pomimo całego piękna przyrody na wypłatę trzeba zarobić ciężką pracą. W tym tygodniu zaczynaliśmy ją tuż po szóstej rano, więc musieliśmy wstawać niedługo po piątej. Z powrotem w pokoju byliśmy zaś przed szóstą wieczorem. Cóż, nie ma się co rozpisywać i pojękiwać- lekko nie było.
sobota, 28 maja 2022
Ach, te delgacje.
Po dwóch tygodniach zamieszkiwania pośród większej ilości przedstawicieli ludzkiego rodu oraz obcowania z najnowszymi zdobyczami cywilizacji (znaczy się: dużo hałasu), nadszedł czas delegacji, czyli- jedziemy na tydzień do alpejskiego Quinten. Patrząc na rozpoczynający post obrazek, sami musicie przyznać, iż jest to miejsce niebywałej urody, które naprawdę potrafi zachwycić nawet najbardziej obytego w świecie globtrotera. A co dopiero nas. Tym samym, każda kolejna wizyta niezmiennie obfituje w zauroczenia oraz westchnienia nad tym, jak piękne potrafi być dzieło stworzenia. Natura, przyroda, żywioły- to jest prawdziwy świat. Nie zaś asfalt, fury i hipermarkety.
niedziela, 15 maja 2022
Migawki z życia pracownika winnicy.
Wieńcząca dwa wolne od pracy dni niedziela minęła nam bardzo szybko. Można wręcz powiedzieć, że cały weekend przemknął tak prędko, niczym Pendolino z Koluszek do Radomia.
sobota, 7 maja 2022
Wysokiej jakości winko w dobrej cenie.
poniedziałek, 25 kwietnia 2022
Prawie w raju.
poniedziałek, 18 kwietnia 2022
A Ty za co siedzisz?
niedziela, 10 kwietnia 2022
Papa Was a Rolling Stone...
Można śmiało zanucić: Papa Was a Rolling Stone...
Widocznie niektórzy już tak mają. Nie potrafią, bądź nie chcą (co w sumie jest tożsame) zapuścić korzeni, ustatkować się gdzieś, by tam budować jakąś stałość, jakiś solidny dom na równie trwałym fundamencie, a nie tylko rozbijać co chwilę tymczasowe obozowisko.
Nie żebyśmy nie lubili miejsca i okolicy w której jesteśmy zameldowani i posiadamy mieszkanie. W końcu nie bez powodu się tutaj znaleźliśmy. Nieruchomość jest spoko, wioska także. Tu nie o to chodzi, że coś jest nie tak jak powinno.
Rozchodzi się o to, że najwspanialej jest być w ruchu, w drodze, zastanawiać się co czeka za kolejnym zakrętem, gdzie będziemy spać za tydzień, czy też w jakim języku będą mówić otaczający nas ludzie za miesiąc. Podejrzewamy, że nawet w Makarskiej, na Hawajach, a nawet w samym Raju po jakimś czasie nadszedłby ten moment. Chwila, w której nieznane staje się znane, a najbliższa okolica przestaje skrywać ekscytujące niespodzianki. Wtedy też zaczyna się to wiercenie w brzuchu, łażenie z kąta w kąt po mieszkaniu, szukanie przysłowiowej dziury w całym. Ot syndrom niespokojnych nóg po prostu. Każdej kolejnej nocy śpi się coraz gorzej, a każdy kolejny spacer cieszy coraz mniej. To znak, że albo zaciągniemy porady specjalisty, by usłyszeć diagnozę: depresja, albo rozpoczniemy naturalne leczenie, czyli ruszymy dalej.
Najgorsze, a może i najlepsze w całej tej kwestii jest to, iż miast przemijać z wiatrem czasu dolegliwość ta się pogłębia.
I jak tu żyć?