Tak właśnie trafiliśmy w okolice Zadaru, konkretnie do wioski Rudici, nieopodal miejscowości Ražanac. Oba z tych miejsc to niezłe zadupia, co wcale nam nie przeszkadza, a wręcz stanowi element przyciągający. Kolejny wabik, to koszt wynajmu mieszkania, który nie przewyższał kempingowej doby (wręcz był niższy). Tak to już jest w Chorwacji, że wszytko ostatnio staje na głowie i coś, co zazwyczaj stanowiło alternatywę dla biedniejszej części społeczeństwa, stało się luksusem, zaś nadpodaż apartamentów skutecznie zbija ceny (szczególnie poza sezonem).
Fakt, że apartament nasz znajdował się w piwnicy i nie obfitował w słoneczne światło, lecz czyż nie można uznać tego za niewątpliwy plus, kiedy na zewnątrz panują upały? Natomiast mocno posunięte w latach wyposażenie zadowoliłoby bez wątpienia gust największego nawet miłośnika vintage.
Niedeszczowe dni (oczywiście nie było tak źle. Media jak zawsze lubują się w straszeniu- prognoza pogody nie jest tutaj wyjątkiem) mijały nam na przemierzaniu kamiennych ścieżek w poszukiwaniu odludnych zatok oraz plaż.
Oczywiście naturystycznych. Z tego też względu nie publikujemy nadmiernej ilości zdjęć. Choć może wolelibyście, żeby blog nasz zapełniało więcej fotek gołych dup? Nie, chyba nie. Celem naszym jest przecież uczyć bawiąc i bawić ucząc. O ludzkiej anatomii nie stoi nic w statucie niniejszej strony :)
Jako, że gospodarze nasi trudnili się głównie rolnictwem oraz hodowlą owiec, a nie turystów, to wybaczyliśmy im pewne niedogodności, czy uchybienia. Najważniejsze, iż byli sympatyczni i starali się porozumiewać z nami w uniwersalnej, słowiańskiej, polsko- chorwackiej językowej mieszance.
Pan domu zaproponował nawet dwa darmowe noclegi w uznaniu naszej odwagi oraz hartu ducha. Podczas wypasu owiec dostrzegł nas na jednej ze ścieżek prowadzących do najodludniejszej z odludnych plaż, a po powrocie do apartamentu uraczył opowieścią.
Okazało się, że w okolicy grasują wilki, które porwały mu już kilka razy owce, kiedy zażywał kąpieli w tej zatoczce właśnie.
Całe szczęście powiedział nam to podczas przedostatniego dnia pobytu. Inaczej musielibyśmy dzielić plażowe przyjemności z pozostałymi letnikami, którzy główną plaże wypełniali dość ciasno.
Tak to minęło nam kilka spokojnych dni. Kolejny cel to wyspa Pag. Owce spotkamy na pewno, lecz czy tylko je?