Kemping Konobe cieszy się wśród bardzo wielu
naturystów niemałą estymą. Położony na wyspie Krk obiekt
uznawany jest przez niektórych za jeden z najlepszych tego typu
przybytków, nie tylko w Chorwacji, ale i w Europie w ogóle.
Zachęceni licznymi pozytywnymi recenzjami postanowiliśmy
sprawdzić, czy i nam przypadnie on do gustu. Cóż...
Zacznijmy
może od pozytywów, gdyż jeśli spojrzymy na Konobe pod kątem
tego, jak wpisuje się w format kempingu idealnego, to
teoretycznie nie ma się do czego przyczepić. Ulokowany jest poza
miastem, nad samym morzem, pośród oszałamiającej natury. Są
knajpy, toalety i przede wszystkim można beztrosko latać na
golasa przez całą dobę.
Człowiek jednak to nie tylko racjonalny
umysł, ale i odczucia. I z tymi w naszym przypadku nie było
najlepiej. Czar nie zadziałał. Na początek wystarczy napisać, że
zastanawialiśmy się, czy nie wyjechać od razu, nie zostając
wcale na noc. Ot, tak po prostu. Co więc nam tak nie
przypasowało? Po pierwsze, już na same przywitanie spotykamy się
z umieszczoną na drzwiach recepcji tabliczką, która głosi wszem
i wobec "wstęp bez ubrań zabroniony". Ok, w końcu to kemping
naturystyczny, nie chcemy przecież razić obsługi swoimi
genitaliami. A nuż poczują się zdegustowani :) Zupełnie jak my
widzący to zalecenie. Właśnie to odczucie nastawiło nas
najbardziej negatywnie. Nie ma tam nawet śladu pasji w
prowadzeniu tego typu obiektu. Cóż, robota jak robota. Dla
personelu zapewne jest to niczym obóz dla jakiś odmieńców. Póki
nam płacicie, to róbcie swoje, nas jednak do tego nie
mieszajcie. Po drugie: ceny właśnie. Grzmijcie niebiosa, tyle
pieniędzy za kawałek gołej ziemi do rozbicia obozu? Toż to
rabunek w biały dzień! Rozumielibyśmy jeszcze, gdyby coś za tym
szło. Jakieś bajeranckie baseny, jacuzzi, grające toalety, czy
inne cuda. Ale nie, w sumie otrzymujemy mocno już posuniętą w
latach infrastrukturę, dosyć "surowe" urządzone parcele
i...tyle.
Po trzecie... zapraszamy do dyskusji na Instagrama. Na pewno są
wśród Was przedstawiciele zarówno zapalonych miłośników, jak i
zdegustowanych przeciwników tego kempingu. Oj Konobe, Konobe,
nie skradłeś naszych serc.