Wielki błękit... Nawet największy telewizor nie zapewnia takich wrażeń :) Można tak cały dzień siedzieć i po prostu patrzeć w dal.
Nim człowiek zaczął przekształcać środowisko oraz krajobraz, by służyły jego celom, świat wyglądał tak. Nienaruszony, surowy, po prostu piękny. Całe szczęście, że są jeszcze takie miejsca.
Dlatego też nie będziemy się zbytnio rozpisywać w niniejszym poście, wydaje się nam, że zdjęcia przemówią dosadniej.
Możemy jedynie nadmienić, iż ujęcia pochodzą z Rezerwatu Kamenjak, który znajduje się na samym koniuszku Istrii i w skład którego wchodzi takie oto cudne wybrzeże (o długości przekraczającej trzydzieści kilometrów).
Składające się z licznych zatoczek uwieńczonych plażami...
...stromych, opadających pionowo do morza klifów...
...krystalicznie czystej, turkusowej wody...
...oraz błogiej, niezmąconej ciszy.
Oczywiście poza sezonem, w świrusowym roku. Wnioskując z liczby miejsc parkingowy oraz apartamentów w miasteczku w którym się zatrzymaliśmy (malutka, wyludniona Premantura), w wakacje musi tu być niezły tłok.
W sezonie z tego klifu śmiałkowie skaczą sobie wesoło ku turkusowej toni. Co prawda zdjęcie nie oddaje w pełni wysokości, ale musicie uwierzyć, że jest to dość przerażająca otchłań. Czy byśmy skoczyli? Oczywiście! Tylko póki co, woda za zimna ;)
Starczy już tych słów. Niech obrazy karmią wzrok. My nie mogliśmy i dalej nie możemy się nasycić tymi dziewiczymi widokami.