Jak przystało na prawdziwych ignorantów, nie przygotowujemy się nadmiernie do wyjazdów. Nie zaczytujemy się wcześniej w przewodnikach, nie oglądamy setek zdjęć w internecie. Po prostu jedziemy w dane miejsce i dajemy się mu zaskoczyć. Katalonii udało się to znakomicie, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Wybrzeże jest przecudne, przypomina odrobinę francuskie Corniche d'Or, a może nawet przerasta je urodą.
Czasami taka postawa sprawia, że omijamy ciekawe miejsca, będąc tuż obok. Ale cóż, może odkryjemy je następnym razem. Zawsze trzeba zostawić sobie jakiś powód do powrotu :)
Na niniejszych fotkach dumnie pręży muskuły Sant Feliu de Guíxols.
Plażę zaatakowało stado wygłodniałych papug.
Dla zainteresowanym dodajemy namiary GPS :)
Opalanie w połowie listopada. To lubimy!
Nawet taki wulkan energii jak Ryży czasem musi odpocząć. Nie trwa to jednak zbyt długo, Mały Potwór regeneruje się bardzo szybko.
Strzeżcie się zakręty, nadjeżdżamy!
Podoba się? No to dorzucamy jeszcze zbliżenie :)