wtorek, 5 kwietnia 2016

Że niby co, tak tam u tych Niemców dobrze?


Właśnie wróciliśmy z objazdu okolic i raportujemy, że jezioro nie wyschło, twierdza w Singen dalej króluje nad okolicą, a na wierzchołkach Alp leży śnieg. Pierwsze moczenie stóp zaliczone, skromne opalanie także :).
Tak sobie czasem myślimy, że gdzie i po co będziemy jeździć na dłuższe trasy, jak w promieniu kilkudziesięciu, czy też kilkuset kilometrów mamy niemal wszystko. Już widzę jak kiwacie głowami z powątpiewaniem. Że niby co, tak tam u tych Niemców dobrze?


* Góry tam jakieś chociaż macie?
- A proszę Alpy bielą się na horyzoncie.
* E, takie wielkie, toż ja nie Alpinista! Takie normalne góry, do łażenia, coś jak nasze piękne Sudety.
- To i proszę, Szwarzwald już przychodzi z pomocą.
* No dobra, może i macie jakieś góry, ale morze? Tego to wam pewnie brakuje...
- No, nie do końca, co powiecie na Morze Szwabskie, czyli Jezioro Bodeńskie. Do tego Jezioro Genewskie, Zuryskie, Titisee...


* Ale kultur innych nie poznacie, narodowości, odmiennych obyczajów i religii.
- I z tym nie będzie problemu. Włochów, Hiszpanów, Turków, Syryjczyków, Togijczyków... i Polaków nawet nie brakuje. Czasem się i jakiś Niemiec znajdzie :).


* Ok. poddaje się. Czyli w końcu nigdzie już nie jedziecie?!


- No właśnie, i tu jest z nami problem, bo mimo tego, że niby wszystko mamy pod nosem to ciągle nas ciągnie w jakieś nowe miejsca:). Jeżeli wszystkie urzędowe sprawy ułożą się pomyślnie, to za kilka dni wybieramy się do Katalonii. Kamperowy duch nie tak łatwo daje się obłaskawić!