piątek, 29 kwietnia 2016
Savona, czyli czas wzuć sandały, wsiąść w pociąg i jeszcze trochę pozwiedzać
Savona nie jest ani szczególnie ładna, ani nie posiada zbyt dużej starówki, plaża może być, twierdza w centrum nawet robi wrażenie. Miasto oprócz tego, że przypisuje mu się wynalezienie twardego mydła ma jednak jedną wyjątkową rzecz do zaoferowania, a jest nią... chyba najlepsza pizza jaką jedliśmy do tej pory we Włoszech.
Tak naprawdę jest to typowe portowe miasto. I właśnie z tego powodu starówka nie jest okazała. Co ma piernik do wiatraka? Ano to, że jako ważny port w czasie II Wojny Światowej została mocno zniszczona poprzez bombardowania. Warto ją jednak zobaczyć, ale zakochać się już trudniej.
Największą atrakcją miasta jest XVI- wieczna twierdza Priamar.
Średniowieczna wieża Torre Leon Pancaldo- symbol miasta.
Jakość nie idzie w parze z niską ceną? Nie w Savonie! Rodzinna pizzeria Priamar ulokowana naprzeciwko twierdzy od której wzięła swą nazwę oferuje i jedno i drugie. Pycha!
Na koniec fotki z cyklu 'słodziaki': plaża, morze i mops :).