czwartek, 31 marca 2016

z dziennika kamperowego: dzień czwarty


W ostatni dzień naszej wizyty w Como postanowiliśmy zobaczyć okolicę z góry i wjechaliśmy kolejką do położonej na szczycie wzgórza miejscowości Brunate. Sam podjazd po stromiźnie jest już niemałą atrakcją i przyciąga bardzo wielu turystów. Dlatego, by uniknąć tłumów oraz czekania w kolejce do kas, warto wybrać się tam jak najwcześniej, kiedy nie ma jeszcze tylu ludzi.


Co do samej kolejki to podajemy za Wikipedią: 'Długość linii wynosi 1074,08 metry, przewyższenie – 493,92 metry, maksymalne nachylenie – 55,1%, a czas jazdy to 7 minut. Linię (jako parową otwarto w 1894, w okresie burzliwego rozwoju przemysłowego tej części Włoch, a także w czasie, kiedy zaczęła się rozwijać masowa turystyka. W 1911 trakcję parową zastąpiono elektryczną. W latach 1934-1935 całą trasę odnowiono, w tym zupełnie przebudowano górną stację Brunate.'


 Bilety nie należą do najdroższych. Za wjazd i powrót zapłaciliśmy 5,5€ od osoby .


 Como z góry...


oraz z dołu.



Miało być jeszcze o parkingu dla kamperów, więc żeby nie powielać zamieszczamy link (klik!). Według nas miejsce jest naprawdę przyzwoite i za te pieniądze nie ma się do czego przyczepić.





Blada skóra łaknie witaminy D :).



W środku tygodnia było pustawo, zaś w weekend Como przeżywało najazd prawdziwych tłumów. Podejrzewamy, że większość to Mediolańczycy, którzy wybrali się tu by odbyć tradycyjną  poobiednią passeggiata, czyli poparadować na deptaku w najlepszych ciuchach.


Nie dotarli oni jednak wszędzie. Niektóre z wąskich uliczek starówki pozostały puste. My zaś dotarliśmy do końca tej jakże fascynującej relacji. Jezioro Como już za nami, przed nami zaś Jezioro Bodeńskie, nad które udajemy się już jutro :).