wtorek, 16 lipca 2024

Kemping naturystyczny Verdon Provence- co ma do zaoferowania?

W ostatnim poście mocno wychwalaliśmy miejsce, w którym obecnie przebywamy. Dziewięć dni minęło nam mega szybko i jutro wyjeżdżamy, nadszedł więc czas konfrontacji pierwszego zauroczenia z rzeczywistością.
 
 
Jak powinien wyglądać kemping idealny, jakimi udogodnieniami dysponować? Zróbmy może krótką listę standardowych życzeń i porównajmy ją z naszymi preferencjami oraz tym jak prezentuję się w tym kontekście kemping naturystyczny Verdon Provence. Nie ociągajmy się i zaczynajmy.
 

1. Basen- niemal każdy go przecież lubi. Przybytek o którym właśnie piszemy, dysponuję takowym. Na dodatek dosyć mocno obleganym, więc chyba jest w porządku. Może nie powala wielkością, ale jest w nim woda- nie czepiajmy się więc. My nie korzystaliśmy. Tłum i chlorowana ciecz, to nie to, czego szukamy. 
 
 
2. Restauracja, bar, sklepik i inne takie pierdoły. Są, nie korzystaliśmy. Inni robią to w ilości znacznej. Pewnie jest ok.
3. Ha, mamy nawet na terenie saunę, a także mini spa -tutaj również za nasz komentarz musi posłużyć milczenie.
 

4. Węzły sanitarne. Są. Jest ciepła woda, dużo i bez ograniczeń- a to chyba najważniejsze. Czasami bywa tłoczno, ale generalnie nie ma co narzekać. Nie znajdziemy tylko serwisu dla kamperòw z prawdziwego zdarzenia, więc ze zrzutem szarej wody będzie kłopot.
 

Przejdźmy teraz do najistotniejszych kwestii z naszej perspektywy. 
5. Parcele. Dość duże, częściowo zacienione, utwardzone i pozwalające podpiąć się do prądu. Nasza była naprawdę super, ale wiadomo, że nie wszystkie takie są i nie każdy będzie zadowolony. Jedne cichsze, inne głośniejsze. Jedne puste, inne tłoczniejsze. Do kibelka raz blisko, a raz trzeba podreptać przez chwilkę. Normalne.
 
 
6. Natura. Dużo natury. Spokój, kurz i kamienie. Poniżej kempingu wspaniałe jezioro. Żeby jednak do niego dojść, trzeba oddać ziemi trochę potu. Prawdziwej plaży brak. Coś tam jest, ale to takie mikro- tarasy- wiele osób się nie zmieści. Odludnych, małych zatoczek trzeba poszukać na własną rękę. Ale jak już się takową odkryję, to mamy skrawek raju tylko dla siebie.
 

7. Szlaki. Teren kempingu jest naprawdę spory (33 hektary), a co za tym idzie można dużo chodzić. Oczywiście nago. Sama droga do jeziora, to już mini wyprawa, a jeśli komuś mało, to może wybrać się na eksplorację ścieżek wokół niego. Kilka kilometrów da się spokojnie przewędrować. Naprawdę super sprawa! I te widoki.
 

8. Cykady. Kochamy cykady. Głośne, hałaśliwe, nie dające odpocząć uszom. Dla nas raj, dla innych piekło. Normalne.
 

9. Słońce. Lato. Prowansja. Komentarz zbędny.
 

Podsumowując. Kemping jak kempingu. Wszystko w normie. Natomiast natura, a szczególnie jezioro, to najlepsze co ta naturystyczna oaza ma do zaoferowania. I choćby tylko z tego powodu warto tutaj przyjechać. Oraz oczywiście dla wszechobecnych cykad.
 

Żeby nie było, iż tylko leżymy, albo biegamy z gołymi zadkami. Czasem trzeba się przyodziać i wybrać na małą wycieczkę. W okolicy najbardziej warta tego wysiłku jest mała mieścinka od której zresztą nazwę swą bierze cały akwen, czyli Esparron-de-Verdon.