Kemping Lauzons położony jest w prowansalskimi interiorze, z dala od większych miast,
turystycznych atrakcji i tym samym ludzkich tłumów. Brzmi jak nic
specjalnego, ale to właśnie stanowi jego największy atut. Do tego
rozległy, czterdziestohektarowy, tarasowy teren na którym znajdują się
dosyć spore oraz oddalone od siebie parcele- sami przyznacie, że brzmi
coraz lepiej. Całość zaś zatopiona pośród wiecznie zielonych wzgórz. Jak
dla nas, to już bomba.
Z powszechnie
lubianych udogodnień można wymienić: basen, restaurację, sklepik, sale
telewizyjno- biblioteczną, a nawet saunę. Większość z miejsc biwakowych
dysponuje ujęciem wody (zdatnej do picia), jak i przyłączem prądu.
Natomiast węzły sanitarne ulokowane są w rozsądnej odległości. Na
wielbicieli komfortu czekają natomiast liczne, również rozlokowane w
zapewniającym wystarczającą intymność dystansie od siebie, mniejsze i
większe domki kempingowe. Jak widać, pozytywów nie brakuje.
Przejdźmy więc do
minusów. Nie będzie ich wiele, a w sumie to tylko dwa: rzeka, a
bardziej strumyk oraz przebiegająca nieopodal droga. Przed przyjazdem
tu, sugerując się mapą, mieliśmy nadzieję, że będziemy zażywać
chłodzących kąpieli, a nawet jeśli nie, to przynajmniej plażować - nic z
tego. Na obie z tych aktywności brak po prostu miejsca. Czy w wodzie,
czy też na brzegu. Szosa natomiast daje się odrobinę nocą we znaki.
Przez to, że przebiega przez dolinę, to dźwięk każdego przejeżdżającego
pojazdu niesie się donośnym echem.
Co do
współtowarzyszy nagości to większość (jak zazwyczaj zresztą) stanowią
Holendrzy. Oprócz nich inne nacje reprezentują: Francuzi, nieliczni
Niemcy oraz Belgowie. Jeśli chodzi o obsługę obiektu, to jest bardzo
miła i skora do pomocy (i częstokroć również nieodziana). Na koniec
jeszcze najważniejsze: teren kempingu jest tak ogromny, że bez problemu
można wędrować nago po przecinających pobliskie wzgórza pieszych
szlakach. Nawet jeśli opuścimy już wyznaczony obszar, to bez obaw
kontynuujmy spacer- jest bardzo mała szansa, że się na kogoś natkniemy.
Właśnie tym ostatnim aspektem kemping Lauzons zapunktował u nas najbardziej.
Wzuwajcie więc obuwie, ściągacie ciuchy i przybywajcie! Dobra pogoda
już czeka.
PS Z racji tego, że cała kempingowa aktywność odbywa się na golasa, to i możliwość publikacji fotografii wykonanych w takim anturażu jest ograniczona. Dlatego też, oczy Wasze cieszą inne, mniej wyuzdane fotki wykonane podczas spacerów po najbliższej okolicy. A uwierzcie nam, jest gdzie chodzić i czym się zachwycać. Ach ta Prowansja!