Nim jednak dotarliśmy nad Adriatyk, to jak wszyscy przybysze z północy, musieliśmy przekroczyć Alpy...
...by znaleźć się w naszej tymczasowej, przeznaczonej jedynie do spania i wyruszania na zwiedzanie kempingowej siedziby.
Ruszajmy więc.
Wiedzieliście, że jeden z symboli miasta, czyli Dzwonnica św. Marka jest rekonstrukcją oryginalnej wieży, która to nieboraczka zawaliła się 14 lipca 1902 roku i została w kolejnych dziesięciu latach wiernie odbudowana z zewnątrz, jednak jej
konstrukcja oraz struktura przestrzenna powstały z wykorzystaniem
nowoczesnych wówczas rozwiązań? My, mimo kilku już wizyt na placu św. Marka- nie mieliśmy o tym pojęcia :)
Wszystko to jednak wyryte jest w nieśmiertelnych internetowych stronach Wikipedii, nie będziemy więc jej kopiować, czy tym bardziej- się mądrzyć.
Gdzieniegdzie są tłumy...
...gdzie indziej zaś pusto.
Canale Grande- tutaj rzadko bywa się samym.
Taki tam kościółek. Ktoś kojarzy?
Postanowiliśmy nie zasypywać Was dziesiątkami zdjęć, więc w tym miejscu przyjdzie nam kończyć. Wenecję trzeba odwiedzić osobiście (póki jeszcze istnieje w obecnej formie) i wyrobić sobie o niej własne zdanie. Czego też wszystkim życzymy! Nota bene, osobiste spojrzenie na świat warto mieć zawsze, nie tylko jeśli chodzi o zabytkowe miasta :)
Żegnaj poprzecinana wodnymi ciekami królowo ;) Po dwóch dniach szlajania się pośród tychże czas ruszać dalej. Chorwacjo nadciągamy!