niedziela, 9 października 2016
i gdy pizga i gdy świeci rwą winogrona grzeczne dzieci
Może na początek napiszemy coś o miejscowości, w której obecnie pomieszkujemy. Zwie się ona Visp i znajduje się niemal na końcu doliny wyrzeźbionej przez wypływający z niedalekiego lodowca Rodan. Dookoła nas wielkie górzyska, niektóre ponad czterotysięczne. Zaś kanton to po francusku Valais, my jednak znajdujemy się w jego niemieckojęzycznej części, a tu zwie się on Wallis.
Mieszkamy na starówce w małej kawalerce w samym centrum miasteczka. Znajdujący się tuż obok naszego domu, widoczny na zdjęciu poniżej kościół, został dawno temu złośliwie wyposażony w dzwon, który to umila nam noce, bijąc sobie radośnie co piętnaście minut.
Okoliczne winnice położone są najwyżej w całej kontynentalne Europie, co świadczy o tym, że klimat jest dla okolicznych mieszkańców dosyć łaskawy.
Trzysta słonecznych dni w roku oraz niewielka ilość opadów sprawiają, że wędrując po górskim szlaku natknąć się możemy nie tylko na winorośle, ale również figowce, zwisające z gałęzi kiwi a nawet owoce kaki.
Pracujemy więc sobie radośnie pośród tych rosłych szczytów rwąc w pocie czoła winne grona.
Co do ekipy, to jest bardzo zróżnicowana. Ścinają z nami Włoszki, Somalijczyk, Ukrainka oraz czasem kilku Arabów. Z tego też powodu nasze plany polepszenia się w niemieckim trzeba uznać za niezrealizowane :)
Komo zaś niestrudzenie oddaje się odpoczywaniu :)