Z miejscowości Frejus, która
pożegnała nas jedną z najchłodniejszych nocy jaką mieliśmy
przyjemność przespać w kamperze na francuskim wybrzeżu (choć źle nie było, ponoć w Polsce spadł śnieg :)),
ruszyliśmy w stronę Cannes. Słynna festiwalowa stolica nie
zachwyciła naszych wioskolubnych robotniczych dusz. Blichtr i szpan.
Gucci, Prada, drogie hotele i cała reszta. Trochę bloków, wąska
plaża, Ritze oraz Hiltony. Uciekliśmy stamtąd szybko :). Za to
sama droga do tej świątyni rozpusty to już inna sprawa. Cudowne
widoki, strome przepaście spadające do morza oraz oczywiście sporo
zakrętów. Jedna z piękniejszych tras jakimi dane nam było się
przemieszczać. Polecamy szczerze. W końcu dotarliśmy przed Niceę.
Miejscowość zwie się Saint Laurent du Var i przekonuje do siebie
uroczą plażą, drobniutką starówką, no i oczywiście darmowym
parkingiem z równie darmowym serwisem, który położony jest
urokliwie przy cmentarzu, więc z okien sypialni oglądamy sobie
nagrobki :). Przed nami już tylko Menton i będziemy we Włoszech.
Stęskniliśmy się :)
Święta tuż, tuż :)
Tuż przy plaży znajduje się nicejskie lotnisko.
Na kąpiel się nie zdecydowaliśmy ale opalanie to i owszem :)