Dzień po dniu słońce skórę smaży, człowiek czuje się niemal jak na karaibskiej plaży. Dlaczego jednak tak bolą plecy?- chyba nie od polegiwania na niezbyt wygodnym leżaku? Skąd wzięły się te wszystkie odciski zdobiące niczym bezcenne pierścienie spracowane dłonie ? Czy to wciąż wspaniały sen, czy może już przerażający koszmar? Nie, to po prostu życie, jakie jest udziałem wielu z nas. Dzyń, dzyń, brzęczy przeraźliwe budzik, następnie szybko do kibelka, potem śniadanie, praca, jedzony w pośpiechu obiad, chwila relaksu i do wyrka- och nareszcie.
Powtórz.
Liczba cykli różni się w zależności od badanego ludzkiego losu. Każdy przypadek jest odrobinę inny. Często ten kołowrót kręci się nieprzerwanie aż do wyzwalającej śmierci. Całe szczęście w naszej sytuacji to tylko kilkanaście tygodni. Jak najłatwiej to przetrwać? Już spieszymy z fachowym coachingiem- trzeba się z sytuacjom zaprzyjaźnić, a najlepiej zakochać. Czy to możliwe? Zapewne nie w każdym przypadku. Czy w naszym? Cóż, a jak myślicie?
Czy rozchylamy o poranku płatki i kwitniemy, czy też może poczynamy już więdnąć?
Sami znajdźcie odpowiedź.
Wyraźnie przeziera z prezentowanych tu fotografii.
Choć, jak przecież dobrze wiecie- wbrew pozorom zdjęcia nie oddają wiernie rzeczywistości.
Szczególnie obecnie, w dobie wszechobecnych przeróbek i ulepszeń. Również nie stronimy od tego występku. Tu przyciąć, tam wyostrzyć, gdzie indziej rozjaśnić. Kto jest bez winy, niech pokaże statystyki z Insta. Grasz, albo usychasz bez polubień :)
W powyższym przypadku nikt jednak nie wkleił tej pięknej tęczy, a nawet dwóch. Czasem natura jest najlepszym grafikiem.
Koniec. Trzeba intensywnie wypoczywać. Jutro przecież poniedziałek. Dzyń, dzyń!