Wyrobiliśmy także roczny limit rodzinnych spotkań oraz grillowania. To ostanie uskuteczniamy tylko latem i tylko podczas wizyt w kraju, bo jak wiadomo polski węgiel nieustannie potrzebuje wsparcia. A my, jak na prawdziwych patriotów przystało, nie uchylamy się od tego chwalebnego obowiązku. Szkoda tylko, że będący w przewadze liczebnej mięsożercy, bezwstydnie opanowali ruszta, okraszając je przy tym obficie kiełbasianym tłuszczem, skazując nas tym samym na korzystanie z piekarnika. No ale cóż począć? Szybko pogodziliśmy się ze swoim losem uciskanej mniejszości i skryci w kąciku, przeżuwaliśmy z apetytem odrobinę za suche wegańskie specjały. Uśmiech nie opuszczał jednak naszych lic, gdyż napawaliśmy się w ciszy pozostałą nam przewagą moralną ;)
Całe szczęście nie zabrakło słonecznych dni, bo niestety, ostanie spędzone w Szwajcarii miesiące nie obfitowały w kąpiele solarne.
Te kilkanaście dni minęły nam bardzo szybko i nim się obejrzeliśmy, nadszedł czas, by pakować walizki, a tak w rzeczywistości torbę podróżną. Na koniec zaś, tak tylko, z kronikarskiego obowiązku (nie żebyśmy się przechwalali), chcieliśmy wspomnieć, że od wczoraj przebywamy w pachnącej bazylią włoskiej Ligurii. Czas na prawdziwy wywczas! Ale to już temat na nasze kolejne spotkanie :)