Za Wikipedią: Portofino – miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Liguria, w mieście metropolitalnym Genua, około 25 km na południowy wschód od centrum Genui. Jedna z najbardziej ekskluzywnych małych miejscowości wypoczynkowych we Włoszech. W miasteczku znajduje się niewielki port jachtowy, a przy nim butiki słynnych domów mody. Duża popularność wśród celebrytów sprawiła, że tutejsze hotele i restauracje należą do najdroższych na Riwierze Włoskiej.
Ciekawostki:
- Na przełomie 2002 i 2003 roku powstawały tam zdjęcia do amerykańskiej opery mydlanej Moda na sukces.- 15 czerwca 2008 roku w Portofino ślub wzięli gwiazda Manchesteru United, Wayne Rooney oraz jego narzeczona Coleen McLoughlin.
- W 2013 roku Chad Kroeger i Avril Lavigne spędzili w miejscowości miesiąc miodowy.
- Kylie Minogue kilkukrotnie odpoczywała w Portofino, m.in. w 2011, 2013 i 2015 roku.
- Portofino opiewali w piosenkach Engelbert Humperdinck i Fred Buscaglione, a Sława Przybylska, Anna German, Katarzyna Groniec oraz Magda Umer śpiewały jego Miłość w Portofino z polskimi słowami Agnieszki Osieckiej.
To by było na tyle z zachwytami nad tym, jak żyją sobie piękni, znani i bogaci. My do żadnej z tych kategorii się niestety, a może i stety, nie zaliczamy, dlatego też tytułową miejscowość odwiedziliśmy nie helikopterem, czy też innym jachtem, a pieszo.
Wyruszyliśmy z Santa Margherita Ligure, która to przez tydzień była naszą bazą wypadową. Z racji tego, że sztorm postanowił zatopić w wodnych odmętach drogę łączącą te dwie urocze miejscowości, nie dane nam było przejść się te kilka kilometrów przyjemnym nadmorskim deptakiem. Musieliśmy wybrać opcję "górą" :)
W sezonie bogacze rozpychają się w zatoce jachtami, kłócą się przy tym o to, kto zacumuje bliżej butiku Diora, czyj jacht jest większy, a Rolex droższy. Teraz zaś w miasteczku panuje spokój, geszefty oraz hotele pozamykane są na głucho, a po nielicznych uliczkach, snują się jeszcze bardziej nieliczni turyści.
Nam to oczywiście jak najbardziej odpowiada :) Co prawda jak się tak napatrzyliśmy oraz naczytaliśmy o tym całym gwiazdorskim blichtrze, to i nas wzięło na luksusy. Zamiast dymać z powrotem "z buta" pod górę, przeszukaliśmy kieszenie, policzyliśmy nieliczne monety, a następnie szarpnęliśmy się odrobinę i wróciliśmy łódką.
Nie, to nie nasza kwatera :)
Kilka lat temu byliśmy tu kamperem, ale po kilku nieudanych próbach ulokowania się w jakimkolwiek sensownym miejscu, musieliśmy dać za wygraną. Opuszczając miejscowość nie pozostało nam wtedy nic innego, jak złorzeczyć pokornie pod nosami.
A teraz my też są pany :)
Komo także. Co rano, po przebudzeniu, kontemplował widok, a dokładnie rosnące po sąsiedzku drzewko pomarańczowe.
Ale cóż, wszystko ma swój kres, a nasz pobyt nad morzem niestety nie jest od tego wyjątkiem. Czas powoli ruszać w stronę domu.
Żegnaj słona wodo!