Wrzucamy trochę zdjęć z ostatnich dni, aby się biedaczki nie zmarnowały. Póki co nie szykuje nam się żaden większy kamperowy wyjazd, ale za to dużo włóczymy się po okolicy. Oczywiście ulubiony kierunek to jezioro, gdy do tego trafi się ładna pogoda to jest idealnie, niczym na urlopie.
Widok na naszą wioseczkę. W tle majaczy fragment bodeńskiego, zaś przy dobrej pogodzie jeszcze dalej rysują się alpejskie szczyty. Wiadomo- mops potrzebuje spaceru. Dla nas zaś jest to dobry pretekst aby wzmocnić się odrobinę jakimś izotonikiem :).
Znowu jezioro. Trzeba wspierać lokalnych browarników nie tylko słowem, ale i czynem :).
Kilka dni temu zaczęliśmy biegać. Plusem mieszkania na zadupiu jest duża ilość pól, lasów i towarzyszących im ładnych krajobrazów, które zachęcają do radosnego fikania po leśnych duktach oraz ścieżkach.
Choć trzeba przyznać, że pierwsze próby były naprawdę ciężkie, bolało nas niemal wszystko. Jeżeli zaś tego samego dnia do biegania dołożymy jeszcze jazdę na rowerze to noc pełna cierpień gwarantowana.
Gospodarska wizyta w winnicy. Kontrola musi być. Trzeba przyznać, że mimo wszystko, czasami tęsknimy za naszymi francuskimi krzaczkami.
No i co, kto tu jest prawdziwym twardzielem? Całe szczęście, że prąd miał aktualnie wolne :).
Woda jeszcze nawet ciepła.
Na koniec, żeby nie było, że żywimy się tylko piwem przedstawiamy nasze śniadania. Jak widać płyny przeważają :).