Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 sierpnia 2016

Strasburg


Kwaśne oddechy oraz pobolewające głowy- tym przeważnie kończy się nadmierna konsumpcja procentowych trunków. Mimo niewątpliwej renomy lokalnych win i w ich przypadku nie jest  niestety inaczej :). W takie poranki człowiek ostatecznie przytomnieje po tym jak trzepnie głową w znajdujący się kilkadziesiąt centymetrów nad posłaniem sufit alkowy. Po rozmasowaniu guzów, uzupełnieniu bananami utraconego potasu oraz wyrównaniu poziomu płynów sokiem pomarańczowym poczuliśmy się niemal jak abstynenci i nieśpiesznie ruszyliśmy w drogę do Strasburga.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Nie ma to jak kwaśne piwo :)


Jak widać kolejna kolacja pozwoliła nam się również zjeść pośród winorośli. Nim to się jednak stało straciliśmy kilkaset kalorii w szaleńczym pędzie ku zwiedzaniu. Bardzo rzadko planujemy wcześniej dokładnie trasę wyjazdu i miejsca w których będziemy spać. Najczęściej decyzję podejmujemy rano, tuż przed wyruszeniem w trasę. Tak właśnie trafiliśmy do Obernai.

niedziela, 21 sierpnia 2016

chrupiące bagietki maczane w białym winie


Komo wreszcie może odreagować kamperową ciasnotę i poganiać porządnie po domu siejąc przy tym postrach oraz ogólne zniszczenie. A to niby dlaczego?- zapytacie pewnie zaciekawieni i oburzeni jednocześnie. Zamykacie go na noc w zaparkowanym na podwórku kamperze, czy co? Nie, nie, dzięki za brzmiącą zachęcająco sugestię, ale nie o to chodzi :). Po prostu właśnie wróciliśmy z kilkudniowego objazdu po znajdującej się tuż za Renem krainie słynącej z doskonałych win oraz chrupiących precli.


czwartek, 30 czerwca 2016

Egzorcysta pilnie poszukiwany :)


Im dłużej przebywamy z Komo, tym mocniej ugruntowuje się w naszych głowach myśl, że coś jest z nim nie tak. Kiedy śpi wszystko jest jeszcze w porządku, ot mały, sympatyczny, można by nawet rzec słodki w swej bezbronności piesek. Leży sobie taka zwinięta kuleczka u człowieczych stóp i cichutko pochrapuje. Wszystko zmienia się jednak gdy się budzi. Otwiera wtedy swe czarne jak węgiel, przepastne oczy i gdy człowiek w nie tylko spojrzy widzi, że to nie jest zwykły pies, dostrzega gdzieś tam głęboko otchłań, bezdenną czeluść, a w tejże coś jakby obity aksamitem ogromny tron, na którym zasiada nie kto inny jak sam Książe Ciemności, zwany też Diabłem...

czwartek, 4 lutego 2016

Colmar


Jak wiadomo, nasz związek z ojczyzną rewolucji, krajem ludzi wolnych, równych oraz braterskich należy do dosyć burzliwych relacji. Zdarza się, że jest to gorąca namiętność, innym razem po prostu wieje chłodem. Tak czy inaczej zawsze nas tam ciągnie i odwiedzamy francuską ziemię dosyć często.

niedziela, 31 stycznia 2016

na samych nogach do Francji nie zajdziemy


Od ciągłego wysiadywania na kanapie, bądź też w szkolnej ławie tak rozbolały nas dupy, że postanowiliśmy je odrobinę ruszyć. Długo się nie zastanawiając postanowiliśmy udać się do naszych wielbiących duszone ślimaki sąsiadów. Całe szczęście dla kampera, że na samych nogach do Francji nie zajdziemy dlatego też i dla niego znalazło się zajęcie :). Tak oto znaleźliśmy się w Alzacji, a konkretnie w pięknym miasteczku Colmar, które to nie zawiodło nas nic, a nic. Po przedarciu się przez śniegi Schwarzwaldu właśnie wróciliśmy do domu, więc relacja w najbliższym czasie. Teraz czas na grzane piwo :).

czwartek, 29 października 2015

taką to już mamy dole, że kończymy w Dole


Ostatni dzień naszego jesiennego wyjazdu spędziliśmy w Dole. Dawna stolica regionu Franche- Comté to małe, odrobinę senne miasteczko idealne na jednodniowy pobyt. Nie ma tu niczego szczególnie pięknego, ale całość robi dobre wrażenie, a mała starówka zachęca do spaceru. Dole bardzo przypomina nam takie Auxerre w miniaturze (ach Auxerre, piękne Auxerre, kochać Cie, czy nienawidzić ?! :)). Zaś obfitujący w kampery, całkiem przyjemny parking w centrum stanowi kolejną zachętę, by zatrzymać się tu podczas jazdy na południe (lub północ :)).

wtorek, 27 października 2015

Orange

Przez Orange, zwane w przewodnikach bramą Prowansji przejeżdżaliśmy już kilkakrotnie, ale zawsze tak spieszyło się nam nad morze, że odkładaliśmy zwiedzanie miasta na później. Tym razem postanowiliśmy zostać tu na noc i odrobinę poodkrywać.


niedziela, 25 października 2015

Ciao signora Italia


Zawsze podczas naszych wyjazdów następuje taki moment, gdy pojawia się jakieś dziwne mrowienie w stopach, które z godziny na godzinę narasta i narasta, aż staje się nieznośne. Nie, nie mamy problemów z grzybicą, czy innymi schorzeniami kończyn dolnych :). To po prostu znak, że czas ruszać w dalszą drogę :). Nawet najpiękniejsze miejsca nie potrafią nas zatrzymać na dłużej niż kilka dni. Tak więc czas jechać dalej na zachód, ku Francji.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

wspomnień czar


Z czysto kronikarskiego obowiązku dodajemy jeszcze ostatnie zdjęcia z Francji. Jak widać impreza przebiegała dosyć intensywnie. Ten obecny na niemal wszystkich zdjęciach miły pan to nasz były już szef w pełnej krasie.


Zaczęło się niewinnie. Od rozmów na temat filozofii i późnych dzieł Seneki...


...by przejść do tematów bardziej przyziemnych...


...i skończyć na ziemi właśnie :)



Po tak intensywnych przeżyciach powrót dla domu był dla naszych wątrób niczym wyjazd na kuracje do sanatorium. Choć wiadomo, że i w Ciechocinku nikt za kołnierz nie wylewa :)


Pierwsze co zrobiliśmy to wskoczyliśmy na rowery i popedałowaliśmy ku jezioru...



...by je godnie przywitać :)



Jak widać klimat mamy tu dosyć łagodny. Jak na tą cześć Europy to niemal cuda- drzewo oliwne. Nie takie wsadzane tylko na sezon ku uciesze turystów. Również zimą tu było.


Wypity alkohol najlepiej wydalać pedałując właśnie :).

środa, 17 czerwca 2015

Vive la France!


To co, lecimy dalej?  Dziś może zajmiemy się kolejną francuską przywarą, a konkretnie tym, iż każdy tutaj jest tzw. wujkiem dobrą radą, który chętnie ci pomoże, czyli posłuży dobrą radą właśnie. Jesteś wyuczonym fizykiem jądrowym i budujecie w okolicy elektrownie atomową? Nic nie szkodzi! Okoliczni wieśniacy chętnie służą radą. Chłodzenie reaktora? Dla nich to pestka.
Gdy tylko ktoś coś robi zaraz wokół zbiera się grupka doradców i dyskutuje. Oczywiście każdy wie lepiej, nie tylko od podmiotu doradzania, ale też od wszystkich pozostałych consigliere. W tym przypadku pozostaje nam jedynie się uśmiechać, dziękować za cenne rady i robić swoje :).
Jak to się mówi w Polsce, co dwie głowy to nie jedna. Ku chwale Ojczyzny! Znaczy się, vive la France!


A to zdjęcia z naszego ostatniego weekendu w okolicznym Auxerre. Niepierwszy to już raz, ale jeszcze się nie znudziliśmy :).





Didol poznał miłą, młodą francuską damę. Mimo jej adoracji..


...wybrał spokój. W tym wieku tak to już chyba jest :).

sobota, 13 czerwca 2015

te typy- stereotypy


Francuz, cóż to za dziwne stworzenie. Mówi się, że stereotypy nie odzwierciedlają rzeczywistości, czy też ją wręcz fałszują, jednak w przypadku mieszkańców kraju smażonego ślimaka według nas wszystkie są prawdziwe. Nie wierzycie? No to ruszamy. Na początek może pogląd, iż Francuzi są bardzo zadufani w sobie. O tak, to z pewnością prawda. Nic na całym bożym świecie nie dorównuje, ba, do pięt nie sięga temu co francuskie. Ni góry, ni rzeki nawet. Kobiety? Phi! Toż powszechnie wiadomo, że Francuzki są najpiękniejsze w całej galaktyce. Może jedzenie? Fu! Toż inne nacje żywią się niemal ekskrementami. Wino? No już, cicho, cicho.
Wszystko wymyślono w tym pięknym kraju, a jak nie to znaczy, że ktoś pewnie podpatrzył, bądź też, o zgrozo,ukradł. Iluż zacnych synów i cór wydała Francja. Przykłady? A proszę... Maria Curie (Skłodowskiej tu nie znają), czy też ten, no Chopin. Mało?!
Co tam dalej. Hm... Może znajomość języków? Kto był w kraju nad Sekwaną ten wie, że nawet grabarz, czy też prosta sprzątaczka mówią płynną angielszczyzną :) Uwierzyliście? Nie? No i słusznie. Porozumienie się w jakimkolwiek języku obcym jest w 90% przypadków niemożliwe. Czasem trafi się jakiś profesor uniwersytetu, który coś tam wyduka po angielsku, czy niemiecku. Oczywiście wszyscy w szkole mają język obcy...Niech mi ktoś teraz powie, że w Polsce jest niski poziom kształcenia. Bagietkowy gluten tak solidnie posklejał francuskie mózgi, iż nie są one przyjąć już żadnej wiedzy :).
No starczy już, starczy na dzisiaj. To na koniec dla równowagi może coś o Polakach, że niby pijani cały czas i na dodatek sami katolicy. No i co? Prawdziwy ten stereotyp? Kto pierwszy rzuci kamieniem, że nie? My raczej się nie kwapimy. Katolicy to z nas raczej żadni, ale już to pierwsze to na pewno :)

Na koniec, ku osłodzie kilka zdjęć z naszej wioski.


Nasz dom i widok z okna. Na kościół, który budzi nas skutecznie każdego ranka, również w weekendy.




Darmowe bio czereśnie.


Współlokatorzy- Sardyńczycy i Litwinka.


No i na koniec Didol oczywiście :)


środa, 3 czerwca 2015

jak pić szampana to tylko w Szampanii :)


Coraz lepsza pogoda zachęca do kamperowania.  Jako, że najbliższe okolice poznaliśmy już dosyć dobrze to postanowiliśmy opuścić na kilka dni Burgundię i udać się do sąsiedniej Szampanii, a konkretnie do jej historycznej stolicy, czyli Troyes (czyt. Trła, ot ten francuski :)).


Miasto zachwyca doskonale zachowaną, rozległą starówką oraz pięknymi gotyckimi kościołami. Spokojnie starczy na kilka godzin wędrówki i zachwycania się.




O, jak tu ładnie, jak ładnie.





Dobrze zrobił nam ten weekend i oderwanie od naszej obecnej, prawdopodobnie nawiedzanej przez złe duchy siedziby. Nawet mops odrobinę odżył :).