czwartek, 29 sierpnia 2024

Tekstylni barbarzyńcy

Wyruszając z kempingu o poranku, nie spodziewaliśmy się, że trafimy niemal do raju, do swego rodzaju naturystycznej ziemi obiecanej. Pokonując w lejącym się z nieba żarze kolejne kilometry, zaczynaliśmy już pozwoli tracić nadzieję na szczęśliwe zakończenie tej wędrówki. Każda kolejna zatoczka była coraz mniej atrakcyjna, każda kolejna plaża coraz bardziej zatłoczona. Siły opuszczały nas powoli, nastój zaś pogarszał się z następnym krokiem. Postanowiliśmy dać losowi ostatnią szansę i przejść jeszcze kilkaset metrów. Nic nie zapowiadało polepszenia tej przykrej sytuacji. Aż ponownie zeszliśmy ze ścieżki, stanęliśmy na krawędzi klifu i spojrzeliśmy w dół. 
 

Oczom naszym ukazała się wręcz bajkowa zatoka. Drobne kamyczki wyściełały podłoże, a opadające niemal pionowo, strome klify nadawały miejscu tajemniczości oraz intymności. Twarze nasze rozjaśniły uśmiechy tak szerokie, jakbyśmy trafili szóstkę w lotka. Czym prędzej zaczęliśmy szukać drogi w dół. Już prawie zrezygnowaliśmy, godząc się z myślą, że jedynie pasażerowie ekskluzywnych łodzi są na tyle uprzywilejowani, by dostąpić zaszczytu kąpieli w tym przedsionku Edenu, gdy wyśledziliśmy wąziutką ścieżynkę. Schodziła zawiłą serpentyną ku plaży. Pełni obaw zaczęliśmy bez mała zsuwać się w dół. Udało się, dotarliśmy. Całe miejsce należało tylko do nas. Przepełnieni ekstazą pstrykaliśmy kolejne fotki, jak szaleńcy raz po raz zażywaliśmy kąpieli. Słońce pieściło nagie ciała, a głowy wypełniał błogi spokój. 

Aż idylla poczęła chylić się ku końcowi. Początkowo jedynie nieliczne jednostki ludzkie jęły pojawiać się na krawędzi grani. Spoglądały nieśmiało w naszą stronę, by następnie ruszać w dół. Aby zacząć bezcześcić nasz naturystyczny raj tekstyliami. Z każdą kolejną godziną poczęły napływać coraz większe barbarzyńskie hordy. Wszyscy ubrani w kąpielowe stroje, uzbrojeni w maty, parasole oraz dmuchane materace. Stukający piwem w chłodzących boksach, głośni i nieznośni. W końcu musieliśmy ulec. Wzuliśmy z rezygnacją gatki, zaś z ust zniknęły oznaki szczęścia. Utraciliśmy bezpowrotnie nasz naturystyczny raj.