sobota, 25 lutego 2023

Niepomni zagrożeń

Wartki strumień naszej ignorancji w materii tego, gdzie też obecnie pomieszkujemy, udało się na szczęście zatamować jakąś, choćby i prowizoryczną wiedzą. Ostatnio pisaliśmy, że nie znana jest nam  nazwa półwyspu, który od dwóch tygodni służy nam za dom. Otóż już wiemy. A zdobycie tych informacji nie było wcale łatwe. Co to, to nie. Polski Internet milczy w tej kwestii zupełnie, angielski również niemal zupełnie nabrał wody w usta. Pozostał francuski- ostatnia deska ratunku. Lecz, nasz główny sposób komunikacji z tubylcami, to: Je ne parle pas français. Zresztą bardzo skuteczny, gdyż gdy tylko usłyszą oni tą sentencję, to nabierają wody w usta i nie podejmują dalszego dialogu. Bo oni najczęściej ne parle w żadnym innym języku :) Całe szczęście jest jeszcze Google Translator. Pamiętajcie więc, te wszystkie trudy i cierpienia są tylko dla Was. Dlatego też nie zapomnijcie dać lajka, subskrybować nasz kanał oraz wesprzeć tej ciężkiej i wymagającej wiele trudu pracy na Patronite.
 

Obejrzenie filmu sponsora również nie zaszkodzi. Zaś w opisie filmu macie linki do produktów, które uczynią Wasze życie, jeżeli nie łatwiejszym, to z pewnością przyjemniejszym. Kurde, ciężkie musi być życie Youtubera :) Dobra, starczy już tej agitacji, niepomni czyhających wokół zagrożeń- ruszamy.

Pamiętajcie dla Was i tylko dla Was decydujemy się na tę pełną niebezpieczeństw eksplorację!

Pnąc się stromym szlakiem ku górze, mijamy znaną już z poprzednich wpisów plażę nudystów. Ach, smażyć się w piekącym słońcu, to jest życie. Znaczy się ciężki los. Pot leje się do oczu, skóra piecze, a i jakieś piaskowe robaki-gryzaki uprzykrzają relaks- a my mimo wszystko jakoś to znosimy. I to wszystko dla Was :)

Szczyt niemal osiągnięty. Na początku wspominaliśmy, że weszliśmy w posiadanie konkretnej wiedzy na jego oraz całego półwyspu temat. W sumie sporo się tego nazbierało.

To lecimy za tłumaczem (a ten to potrafi niezłe bzdury wymyślać): Masyw Cap-Sicié, enklawa krystalicznej Prowansji w wapiennej Prowansji, jest częścią Monts Toulonnais. Znajduje się pomiędzy gminami La Seyne-sur-Mer i Six-Fours-les-Plages i stanowi jeden z najbardziej wysuniętych na południe punktów regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. Pochodzenie nazwy prawdopodobnie sięga starożytności greckiej. Jednak pierwsze wzmianki pisane sięgają czasów rzymskich. Odwołują się do Circiusa, nazwy, którą określano mistral. Istnieje jednak druga teza, która opiera się na łacińskim słowie siccus, które przywołuje ideę „suszy”. Trudno rozstrzygnąć, która hipoteza jest poprawna. Prawda może leżeć gdzieś pośrodku. Rzeczywiście, często zdarzało się, że załogi musiały czekać pod osłoną Creux Saint-Georges (Saint-Mandrier) lub w Le Brusc podczas mistralnej pogody, a kurs był wtedy trudny do wyprzedzenia. Co więcej, ówcześni nawigatorzy z pewnością zauważyli suchość masywu. W średniowieczu przylądek wymieniany jest w portulanach pod nazwą Sesiech, Cessiech lub Siccieh. W XVIII wieku wyróżniamy pisownię Siciat, Sicier lub Cicie. Dopiero w XIX wieku peleryna przyjęła obecną pisownię.

Podstawa masywu rozciąga się na ponad siedem kilometrów od Brégaillon do zatoki Sanary. Jego największa szerokość wynosi około czternastu kilometrów. Masyw o bardzo surowym charakterze reprezentuje w przybliżeniu obszar pięciu tysięcy hektarów. Jej najwyższy punkt, gdzie stoi kosciół Notre-Dame-du-Mai (zwana także Notre-Dame de Bonne Garde lub Dobra Matka), znajduje się na wysokości 352 metrów nad poziomem morza. W kierunku północnym teren gwałtownie opada, by dotrzeć do równiny, która rozciąga się na osi Reynier-Mar Vivo-Les Sablettes. W tym nachyleniu pojedynczy punkt odzyskuje wysokość. Jest to smoczek starego Six-Fours (że co!?!- przypis autora), który kończy się na 210 metrach nad poziomem morza i na którym znajduje się fort wojskowy zbudowany po zniszczeniu w większości tej wioski. W najwyższym punkcie masywu można podziwiać panoramiczny widok rozciągający się od Masywu des Maures po strumienie Marsylii i wyspę Riou, nie zapominając o porcie i wyspach Hyères, półwyspie Giens, ale także o porcie z Tulonu która rozciąga się u podnóża Coudon, łańcucha Mont Faron, Mont Caume, Baou de Quatre Ouro i Gros-Cerveau.

Zjawisko naturalnej erozji wyrzeźbiło skały i urwiska, a oznaczeń określających to czy tamto miejsce, tę czy tamtą skałę jest bardzo dużo. Wśród głównych: Pilon oznacza wysunięty punkt baterii Verne (francuska prowansalskiego pieloun, co oznacza „szczyt, filar”, słowo z tej samej rodziny co ciasto, co tłumaczy się jako „mały wzrost, puy” - por. Saint-Pestle z Sainte-Baume); Gabian (od prowansalskiego gabian, „mewa”) odnosi się do kamienistej plaży strumienia Oïde, jedynego stałego cieku wodnego w masywie; Frédéric oznacza wysepki dobrze znane miejscowym rybakom; La Chaînette oznacza ławicę skał, która łączy Deux Frères z masywem. Istnieje wiele innych, takich jak Kamień Ołtarzowy, Komin, Grand Gaou, a nawet Coucoussa. Tyle pospolitych nazw, których nie ma w przewodnikach turystycznych. Wnętrze masywu tworzą doliny, małe równiny nawadniane przez strumienie, które są stałe tylko jesienią i zimą.

Często badano masyw Cap-Sicié, „przyczółek krystalicznej Prowansji w obrębie wapiennej Prowansji”. Wśród geologów, którzy się nim zainteresowali, są Émile Haug, Léon Bertrand i Pierre Termier. Teren jest pierwotny, hercyński teren złożony z filad, płaskich kamieni, które miejscowi nazywają laussives (od prowansalskiego lauve, co oznacza „płaski kamień”). Są one na ogół podzielone białymi kwarcytami i obejmują łupki serycytowe w różnych kolorach (szaro-niebieski, czarny lub brązowy) i nie zawierają skamieniałości. W latach 1939-1963 seria badań przeprowadzonych przez Claude'a Gouverneta wykazała, że ​​skały po zachodniej stronie masywu doskonale pokrywają się z prekambryjskimi terenami Bretanii (sprzed -550 mln lat), podczas gdy skały po wschodniej stronie masywu stronie są bliższe okresowi karbońskiemu (od -280 do -220 milionów lat temu). Masyw Cap-Sicié jest jedną z pozostałości ogromnego kontynentu, który zniknął pod wodą w trzeciorzędzie (między -70 a -1 milionem lat).

Roślinność masywu jest narażona na ataki wiatru i susze, ale ma bardzo dużą żywotność. Składa się w większości z sosen, jeżyn i krzewów sarsaparilla.

Budynek, zwany także La Bonne Mère lub Notre-Dame-de-Garde, zawdzięcza swoje pochodzenie dwóm wydarzeniom, które w powszechnym przekonaniu zostały skatalogowane jako cuda i które zostały opisane między innymi przez Fraysse i Jouglasa. W 1625 roku wybuchła niezwykle gwałtowna burza i piorun uderzył w wieżę strażniczą Cap Sicié, która zapaliła się. Mieszkańcom udało się uciec przed płomieniami i byli przekonani, że uratował ich tylko cud. Należący do zakonu Szarych Pokutników, kościoła silnie władającego ludnością, przeor zakonu, a wkrótce potem ludność, byli przekonani, że tylko Maryja jest zdolna dokonać takiego cudu. Postawiono więc krzyż, początkowo w samym miejscu wydarzeń. Następnie miejscowa ludność pragnąca ważniejszego budynku pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, penitent był odpowiedzialny za rozpoznanie miejsc w celu odnalezienia surowców, które pozwoliłyby na wzniesienie pożądanej budowli. Ten penitent nie tylko znalazł wodę (obecne źródło Notre-Dame, zwane też fontanną Roumagnan), ale znalazł także wapno. Przynajmniej to, co uważał za wapno, ponieważ wapno nie znajduje się w złożach nadających się bezpośrednio do eksploatacji, ale wymaga wypalania wapienia w piecach. Odkrycie wody i rzekomego wapna uznano za drugi cud. Dwa cuda, woda i materiały; wszystko to uzasadniało wyniesienie świętego miejsca, którego prace rozpoczęto 3 maja 1625 r. W 1633 r. powiększono budowlę, a w centrum sanktuarium umieszczono figurę Matki Boskiej. Notre-Dame-du-Mai była ważnym i bardzo popularnym miejscem pielgrzymek, o czym świadczą liczne nisze wzdłuż ścieżki prowadzącej do sanktuarium, wokół których krąży wiele legend.

Na samym Cap Sicié do dziś można zobaczyć ruiny infrastruktury zbudowanej pod koniec XIX lub na początku XX wieku. To pozostałości po stacji fotoelektrycznej, która oświetlała strzelnicę znajdującej się powyżej baterii Peyras. U podnóża klifu zbudowana jest fabryka elektryczna z cysternami. Kilka metrów niżej znajdowała się mała wartownia. Z tego budynku wąska i stroma klatka schodowa wyłożona dwumetrową rampą przeznaczoną do transportu towarów schodzi na poziom morza na żelbetowe nabrzeże około czterdziestu metrów niżej. Na końcu cypla widać rodzaj wieżyczki zwieńczonej świetlikiem, w którym wykopana jest studnia, w której mieściła się winda towarowa. Drugi szyb o mniejszej średnicy dołączony do pierwszego otrzymał metalowe spiralne schody. Szyb otwiera się u dołu na dwie prostopadłe galerie z szynami. Galeria skierowana na południe prowadzi do półkolistej przestrzeni chronionej przez ogromną stalową kopułę, która była dziennym schronieniem dla projektora.

Zaprojektowana do oczyszczania wody w konurbacji Tulon, oczyszczalnia znajduje się u podnóża klifu masywu, integrując się z wizualnym środowiskiem. Jest połączony długim tunelem o długości około 1,5 km z D 2816 łączącym dzielnicę Seynois Fabrégas z dzielnicą Six-fournais Brusc przez masyw. Woda jest doprowadzana przez ogromną podziemną rurę wodną pochodzącą z 1942 roku, która wychodzi z Tulonu na zachód do Amphitrii. Ale dopiero od wybudowania tej oczyszczalni w 1997 r. zrzuty do morza są czyste. Przed tą datą ścieki były odprowadzane bezpośrednio bez żadnej kontroli. Ta ultranowoczesna stacja jest obecnie odwiedzana i służy jako model.

Bogatsi o tę jakże przydatną w dalszym życiu wiedzę, możemy z czystym sumieniem udać się w drogę powrotną. Nie smucimy się jednak, bo wiemy, że kolejny dzień przyniesie nowe przygody oraz... kolejne ciekawe informacje :)