niedziela, 24 lipca 2022

Wsiadaj w Zug, jedź do Zug!

Ostatnimi czasy weekendy, zamiast spędzać na leżeniu na kanapie (ewentualnie plaży) z browarem w ręku, mijają nam bardzo aktywnie i niemalże w alkoholowej abstynencji. Oczywiście jeżeli mierzymy jej poziom naszymi standardami :). Zamiast jednego dnia zamulać, a kolejnego leczyć kaca, coraz częściej decydujemy się na aktywność ruchowo- krajoznawczą, pomimo tego, iż jak sami wiecie, nie brakuje nam jej w ciągu tygodnia pracy. 
 

Tym razem wybraliśmy się do sąsiedniego kantonu o jakże zachęcającej do podróży nazwie- Zug.
 Uznawany za jeden z najbogatszych w Szwajcarii, ze stolicą o tej samej nazwie, jest zdecydowanie zamożny i bardzo czysty. Podczas bumelowania po wąskich uliczkach starówki, nie natrafiliśmy nawet na niedopałek. Samo miasteczko jest bajkowo- cukierkowe, położone nad urokliwym jeziorem, perspektywy zaś dopełniają, widoczne w oddali alpejskie szczyty.

Do utrzymywania porządku oraz czystości zachęcają liczne plakaty. Powyższy stara się wpłynąć na nasze sumienie i wrażliwość na potencjale cierpienia aluminiowych opakowań. Po prostu: miejcie serce dla puszek- nie każcie im nocować na zewnątrz. Przecież one tego nie chcą :)

Proszę bardzo: Starówka miasta Zug, położona w kantonie Zug, nad jeziorem Zug. Można tu łatwo dotrzeć wsiadając w Zug. Łatwo zapamiętać.

Komo zażywa kąpieli w kaczym towarzystwie. Takich pływaków jak on próżno szukać pośród psiej braci. Może moczyć się godzinami i nigdy nie ma dość. Nawet zimą garnie się chętnie do wody.

Poziom zadbania budynków, towarzyszącej jej infrastruktury w postaci chodników, murków, ławek i czego tam jeszcze chcecie- max.

Wąskie uliczki których nie powstydziło by się chyba nawet żadne włoskie miasteczko.

Połazili, zjedli przywieziony ze sobą prowiant. Czas wracać. Poniedziałek czai się już za rogiem nocy. Zwieńczeniem weekendu był taki oto piękny zachód słońca. Tym razem już nad "naszym" Jeziorem Zuryskim. Tylko pięć dni doginania w upale i już znowu będzie wolne. Szybko minie :)