niedziela, 30 lipca 2017

z wizytą w Kostnicy


Mimo, że od kilku lat jesteśmy prawdziwymi wieśniakami z krwi i kości, to czasem gdzieś w głębokich zakamarkach duszy budzi się dawny mieszczuch, który łaknie miejskiego zgiełku, jak nasze balkonowe pomidory wody. Wtedy też zzuwamy z siebie zaplamione dresy, ubieramy się w szykowne, zakupione na przecenie fatałaszki i ruszamy ku cywilizacji :)


Nasza zagubiona pośród lasów wioska przynależy do powiatu Konstanz, więc naturalnym jest, iż jak do wielkiego świata, to do stolicy. A tak na marginesie, Wikipedia właśnie uświadomiła nam, że staropolska nazwa tegoż pięknego przyczółku niemieckości to Kostnica :) 'Konstancja (niem. Konstanz; staropol. Kostnica)'.


Kiedyś Wrocław wydawał nam się mały i w marzeniach przenosiliśmy się do Nowych Jorków odległych, czy innych Londynów, teraz zaś wizyta w niespełna osiemdziesięciotysięcznym mieście przyprawia nas o ból głowy.


Boże, ile ludzi, trza uciekać ku naszym lasom. No może wcześniej zaliczymy tylko jakąś kąpiel :)



Jak widać niektórym fantazji nie brakuje.




My zaś, jako osoby z natury nieśmiałe, musimy uprzednio uzupełnić ubytki fantazji suplementem diety.



Gdy już wszystkie niezbędne składniki się wchłoną, to po niedługim czasie można ruszyć w szuwary i dać nura w  jakże przyjemnie chłodzącą wodną toń.


Komo nie potrzebuje zaś żadnej zachęty, by moczyć radośnie futro.



Ostatni rzut oka na przystań i czas wracać do domu. Nareszcie, jak te miastowe mogą tak żyć :)