sobota, 4 lipca 2015
a Ty gdzie siedziałeś?
Takie oto idylliczne widoki oraz czterdziestostopniowy upał towarzyszyły nam wczoraj w drodze do Friedrichshafen na Tatooconvention Bodensee.
Opadające ku jezioru winnice zawsze nas rozczulają :). Piknie, czyż nie? Póki co żaden z winiarzy nie kwapi się z zatrudnieniem nas na swych włościach. Biedacy, nie wiedzą co tracą. Mieć pod nosem takich fachowców i nic :)
Po przybyciu na miejsce postanowiliśmy się odrobinę wzmocnić i porządnie nawodnić wymęczone przez upał ciała.
Zagadka. Co oprócz jachtów znajduje się jeszcze na zdjęciu? Dobrze widzicie, sterowiec. To właśnie w Friedrichshafen Ferdinand von Zeppelin zbudował pierwszego latającego potwora o konstrukcji szkieletowej.
Po uzupełnieniu płynów byliśmy gotowi do wejścia. Impreza stosownie do okoliczności przyrody odbywała się na statku. A co daje połączenie kupy żelaza i upału... dużo potu i konieczność kolejnych uzupełnień elektrolitów w odwodnionym organizmie :)
Nasze stoisko, czyli Max Laloi z Crazy Greg's Tatoo, które swą siedzibę ma w Heidelbergu.
Didol forever! Jak widać dziara jest mocno gangsterska :).
Była też ekipa z Polski, a konkretnie reprezentanci studia Cykada z Sopotu.
Oraz oczywiście wielu innych artystów :).
Po wszystkim uznaliśmy, że ofiarowane nam we Francji przez Jean- Christopha pamiętające jeszcze czasy seniora rodu, prastare wino zasłużyło wreszcie na otwarcie. Lata spędzone w piwniczych mrokach nie zawsze służą trunkowi. Jedna z butelek, a konkretnie czerwone pinot noir było już za stare i zamieniło się w wino podobną zupę. Zaś białe chardonnay, hmm, to już zupełnie inna sprawa. Po prostu winna poezja :). Całe szczęście to właśnie większa z butelek :).
Na koniec jeszcze kilka zaległych fotek z Radolfzell, co by się biedaczki nie zmarnowały.
Woda w jeziorze ma już 26 stopni :)
Tak, tak- same stoją. Takiego to mamy tu magika. Ustawia kamienie w tym samym miejscu już od ponad dwudziestu lat.