Od kilku dni znowu zamieszkujemy w
naszym komfortowym oraz przestronnym lokum na czterech kołach :). Po
dosyć szybkim jak na nas uporaniu się z tysiąckilometrową trasą
powróciliśmy po niecałym miesiącu do Singen. Obozujemy oczywiście
wśród niemieckich emerytów na darmowym parkingu z widokiem na
wygasły wulkan, który wieki temu przyozdobiono twierdzą. Obecnie
pozostały z niej jedynie ruiny, ale nawet one robią na
odwiedzającym duże wrażenie. Mamy co do tej okoloicy pewne
dalekosiężne plany o których wkrótce. Trzymajcie kciuki!
Plauen- jedyny przystanek podczas
naszej trasy. Bardzo rzadko pokonujemy takie odległości i osiągamy
tak zawrotne prędkości :) Miasteczko przyjemne lecz nie porywające.
Jest starówka, są zabytki, a co najważniejsze ważą swoje własne
piwo. Smaczne i tanie!
Poranek w Singen. Całkiem zacny widok z sypialni.
Zboczenie zawodowe :) Didol się dopiero uczy fachu, ale za to jak pilnie.
Poranne rozciąganie.
Teraz już wszyscy złodziej wiedzą czego się mogą spodziewać :)