Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trzebnica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trzebnica. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 lutego 2018

tymczasem w pozafacebookowym życiu...


Coś ostatnio u nas cichutko, spokojniutko, blog się kurzy i wpisów brak. No cóż, nie znaczy to wcale, że nic się nie dzieje w naszym pozafacebookowym życiu. Co to, to nie! Kilka tygodni temu wybraliśmy się do Polski, by nasz domek na kółkach mógł podreperować zdrowie u mechanika samochodowego, zwanego też kamperowym spa. Jako, że Hymerek nie był w pełni sił, to ten niecały tysiąc kilometrów pokonaliśmy w cztery dni :) Teraz już wszystko ponaprawiane, porobione i odpicowane, a my pakujemy się na drogę powrotną. Mamy nadzieję, że teraz kamperek będzie mknął po autostradzie niczym Komo za piłką. Jak widać na fotce, ten Rudy Potwór także aktywnie pomaga w przygotowaniach :)

niedziela, 30 kwietnia 2017

Ciao Polonia!


Po ponad dwóch tygodniach pobytu w Polsce opuściliśmy familię i ruszyliśmy nieśpiesznie w kierunku domu. Pobyt w kraju to dla nas zawsze mile spędzony czas. Rodzinne spotkania, dużo gotowania, wrocławskie wegańskie knajpki ... w tak krótkim okresie człowiek stara się zrobić jak najwięcej. Kamper zaś udał się do gabinetu odnowy mechanicznej, gdzie otrzymał kilka nowych części oraz pachnące jeszcze gumą, świeżutkie oponki.

sobota, 15 kwietnia 2017


Przez kilka ostatnich lat nie bywaliśmy w Polsce w okresie Świąt. W tym roku zdecydowaliśmy się wpaść i obserwując pogodę już wiemy dlaczego spędzaliśmy je w cieplejszych klimatach :) Ale co tam, wesołych!

P.S. Żeby nie było, fotka jeszcze sprzed wegańskich czasów :)

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Komo hipnotyzer


Spójrzcie w moje oczy, no patrzcie! Zabierzcie mnie do Polski, nakazuje wam!- tak oto zahipnotyzowani przez Koma nie mieliśmy innego wyboru i musieliśmy ruszyć w trasę do Ojczyzny.

wtorek, 22 marca 2016

nie ma to jak spać we własnym łóżku :)


Po niecałych dwóch tygodniach w Polsce wczoraj wróciliśmy do domu. Kilkanaście godzin jazdy i już możemy cieszyć się domowymi pieleszami. Nie za długo jednak, gdyż jutro ruszamy do Italii, a konkretnie nad jeziora Como i Maggiore. Ponoć mają tam taką podalpejską enklawę z śródziemnomorskim klimatem. Zobaczymy. Może i jakiś George Clooney się trafi :).

piątek, 18 marca 2016

forever together :)


Właśnie gościmy w Polsce. Spędzamy czas z rodziną, gotujemy, serwisujemy kamperka. Zaś tenże korzystając z okazji wybrał się na wycieczkę po naszej skórze :). Jak to się mówi w kręgach gimnazjalnych teraz jesteśmy: forever together :).

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Witaj Dolny Śląsku


Jakże owocne w zwiedzanie odwiedziny rodziców dobiegły końca i nadszedł dla nich czas powrotu do Polski. Jako, że jesteśmy powszechnie znani z ekologicznego podejścia do życia (zwanego tez czasem skąpstwem :)), a do transportu w szczególności to postanowiliśmy się z nimi zabrać i tak oto wylądowaliśmy w trzebnickiej macierzy. Po kilku dniach zaś rodzice ruszyli w dalsze wojaże pozostawiając nas samych w domu, a w szczególności w dobrze zaopatrzonym w warzywa ogrodzie. Wegańska stonko do ataku!


Didol na żerowisku :) Tym razem poszukuje malin.


Tak prawdopodobnie wygląda wegański raj. Co prawda dziewic brak, ale za to codziennie coś nowego nam dojrzewa. To czego nie zjemy ląduje w słoikach.


Nowe dziarki :) W tym temacie Polska jest dużo bardziej ekonomiczna.



"Nasze" dzieci :)




Pomidorka?

wtorek, 3 marca 2015

Hej, ho, ku przygodzie!


Jak widać Didol już nie może się doczekać wyjazdu. Co jest za drzwiami do przygody? Czy aby wszystko będzie w porządku?- takie to myśli kołaczą w jego małej głowie- Całe szczęście nie muszę się wiele pakować!
Jutro wreszcie ożywiamy kampera po zimowaniu w Polsce i zaczynamy sezon. Mamy nadzieję, że do kolejnej zimy nam zejdzie :).

środa, 31 grudnia 2014

wróciliśmy


Jak w tytule. Jesteśmy już z powrotem. Trasa nie była tragiczna, ale momentami nie rozpieszczała :). Jeszcze niedawno dom był tam skąd teraz wracamy- taki to przewrotny rok dobiega właśnie końca. Czego to my nie robiliśmy, gdzie to nie byliśmy, ho, ho, długo by opowiadać :). Ktoś nie wierzy? Wszystko mamy dobrze udokumentowane :P.
Po przybyciu do domu powitały nas takie oto śnieżne okoliczności.


Nasza wioska skąpała się w śniegu :)



Na taką pogodę Didek ma sprawdzoną receptę. Najlepiej zagrzebać się głęboko w pościeli i jakoś przeczekać :)


Szczególnie dzisiaj, znaczy się w Sylwestra, kiedy to mopsie życie dostanie odrobinę rumieńców, a to za sprawą wybuchających wokół petard :(.

Jak już jesteśmy w tym imprezowym temacie to chcielibyśmy życzyć Wam wszystkim żeby ta noc nie pozbawiła Was oka, ręki, czy też wątroby :). My szalejemy w towarzystwie badeńskiego wina na kanapie przytulając mocno Mopsa Didka.

Czuwaj!

czwartek, 14 sierpnia 2014

morze wszystko może


Morze wszystko może- taką to słowną ekwilibrystykę stosuje nasza dziesięcioletnia chrześnica, której to obrazek jest ozdobą dzisiejszego wpisu. Woda przyciąga, szczególnie ta wielkoakwenowa. Niestety dla prawdziwego morza musieliśmy wyznaczyć zastępstwo- obecnie nie jest nam z wielka wodą po drodze. Ale z jeziorem już jak najbardziej :) A, że Bodensee to takie małe prawie-morze wewnętrzne, to zastępstwo będzie godne. Za kilka dni znów ruszamy w trasę! Ciężko nam usiedzieć kilka tygodni w jednym miejscu, droga wzywa, wabi i nęci. Kierujemy się znowu na Francję. Odrobina relaksu oraz zwiedzania po drodze, a na końcu trasy czekają już na zebranie nasze wypielęgnowane oraz dojrzałe winogronka oraz tzw. wisienka na torcie, czyli Paryż.


W oczekiwaniu na wyjazd relaksujemy się przed kamperem. Do dyspozycji mamy dom rodziców, którzy wyjechali na urlop, ale nie ma to jak nasza mobilna chatka :) Oczywiście korzystamy z domowych wygód i tam też śpimy, niemniej jednak jak opalanie, to tylko przed kamperem :).

wtorek, 5 sierpnia 2014

stonka atakuje!


Sierpień mija sobie leniwie. Rodzice wyjechali na kilka tygodni nad polskie morze zostawiając pod naszą opieką swój wypielęgnowany ogródek. Nie przewidzieli tylko jednego, otóż pozostawienie roślinożercy sam na sam z tyloma soczystymi roślinami może przynieść tylko jeden skutek- totalne ogołocenie warzywniaka :). Za czasów komuny propaganda straszyła Amerykanami zrzucającymi stonkę z samolotów, by zniszczyć pegeerowskie uprawy ziemniaków, teraz pewnie media zamieszczałyby relację o żarłocznych imperialistycznych weganach plądrujących uprawy :). Ale jak tu nie skubnąć, jak nie uszczknąć, jak nie gotować całymi dniami tych pyszności. No jak?!



Kamper zaś przygląda się temu wszystkiemu ze stoickim spokojem delektując się zasłużonym odpoczynkiem.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

sorry


Z tego miejsca chcielibyśmy bardzo przeprosić wszystkich właścicieli wyciągów narciarskich, instruktorów, hotelarzy, kudłate misie krupówkowe, co się pewnie pocą niemiłosiernie nieboraki :(, etc. Wszyscy związani z turystyka zimową- wybaczcie. To chyba nasza wina. Jeszcze raz sorry. Wracając do Polski wznosiliśmy modły o dobra pogodę, a jako, że jesteśmy znani z pragmatyzmu szliśmy hurtowo po wszystkich znanych nam religiach i bóstwach :) No i udało się. Przyjechaliśmy i od tego momentu mamy zimę iście śródziemnomorską. Zero deszczu, zero śniegu, słoneczko i ciepełko. Więc trzeba korzystać.






Po kilku godzinach spędzonych na rowerach nie ma jak szybki wegański makaron z warzywami i ciecierzycą :)

czwartek, 12 września 2013

fasolowy zawrót głowy


Już po przeprowadzce. Trudno uwierzyć, że nie mamy już naszego wypieszczonego mieszkanka. Pewien etap w życiu zakończył się dla nas definitywnie. Za oknem nie słychać już ulicznego gwaru, dzwoniących głośno tramwajów oraz trąbiących samochodów, a w powietrzu nie czuć spalin. Od kilku dobrych dni regenerujemy nasze płuca małomiasteczkowym powietrzem, a żołądki ekologiczną zieleniną wprost z ogródka rodziców:) Jako, że seniorzy szaleją na dancingach w Ciechocinku mamy cały dom dla siebie. Łuskamy fasolę, trzemy cukinie na placki (pycha!), obrywamy pomidory oraz pieczemy chleb. Zbieramy siły przed winobraniem, na które wyruszymy już w przyszłym tygodniu. Jak to mamy w zwyczaju będziemy powoli zmierzać do celu, zwiedzając przy tym co ciekawsze miejsca. Same zbiory powinny zacząć się pod koniec września i potrwać przez około miesiąc. Przyda nam się trochę ruchu, bo  póki co to jedynie uzupełniamy warstwę fasolowego tłuszczu :)

Na zdjęciu poniżej cukiniowo-marchewkowe placuszki wprost z patelni.


Powyżej żytni chlebek na zakwasie z własnej produkcji pastą sojową i regularnie obsikiwanym przez Didka
szczypiorkiem :)


Na koniec zaś jajeczno-pieczarkowe kotleciki :)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Warzywno-owocowe kolory tęczy :)


Jest jeden minus naszego kamperowania. Mała kuchnia. Nie mamy piekarnika, więc nie możemy piec chleba, pizzy i tym podobnych smakołyków. Mała kuchnia nie zachęca również do kulinarnych ekscesów. Podczas wyjazdów żywimy się głównie potrawami jednogarnkowymi :) Dlatego też jednym z niewątpliwych plusów powrotu do domu jest to, że możemy sobie wreszcie pogotować. Sierpień to czas zbiorów i istna obfitość warzyw i owoców. Z braku ciekawszych zdjęć ponudzimy Was trochę naszym menu :)

Warzywka z ogródka rodziców z ryżem. Jako, że mieszkamy w bloku w centrum miasta nie mamy własnej hodowli zieleniny. Kilkakrotne próby założenia ogródka na balkonie kończyły się zawsze niepowodzeniem :( 

 Nie ma jak własnej roboty pizza na cienkim cieście.

 Chlebek na zakwasie.

Z poprzedniego dnia zostały nam ziemniaki oraz trochę brokuła i w ten oto sposób powstały kotleciki brokułowo-ziemniaczane. Pycha.

Poza tym prawdopodobnie jutro wybierzemy się na kilkodniowe kamperowanie do Czech. Będzie woda, będą górki, piwo i czyste powietrze. Ahoj!