Kamperek udał się dziś rano na zimowy sen do podwórkowej gawry. Dokładnie rzecz zaś biorąc, to nie on, tylko jego akumulator. Pogoda jest już typowo grudniowa, dlatego też, nie ma co go męczyć i niniejszym dajemy mu do końca stycznia wolne.
Z zimowym kamperowaniem mamy już pewne doświadczenie i musimy przyznać, że to nie do końca nasza bajka. Wiadomo, można sprawę jakoś ogarnąć, wymieniając codziennie butle z gazem, ale w przypadku naszych odrobinę nietypowych zbiorników, nie jest to takie proste. Dlatego też, zimie mówimy uprzejme dziękuję i oszczędzimy sobie spania w temperaturze oscylującej wokół zera, wilgoci i lodowatej wody o poranku. Takie to z nas wygodnisie się zrobiły :)
Nie znaczy to jednak, że będziemy siedzieć na zadkach w domu. Co to, to nie! Co prawda do końca stycznia jesteśmy uwiązani w tygodniu i na wyjazdy pozostają tylko weekendy, ale przecież za tydzień Święta i kilka wolnych dni.
Dlatego też, w piątek ładujemy się całą trójką do pociągu i po przekroczeniu Alp stawiamy stopy na włoskiej ziemi. Na upały nie liczymy, wiadomo, ale za towarzystwo grudniowego słońca będziemy bardzo wdzięczni :)