Ze znanych tylko sobie przyczyn, kamper, niczym sędziwy niedźwiedź, postanowił ulec mrozom i zapadł w sen zimowy. Jako ludzie dosyć tolerancyjni, uszanowaliśmy jego wybór i daliśmy mu po prostu spokój. Akumulatory wymontowane, pierzynka śniegu na dachu- niech staruszek odpoczywa, zasłużył sobie w tym roku.
Tym samym, na najbliższy miesiąc zdaliśmy się na lokalną komunikację zbiorową. Nie tracimy więc czasu i robimy autobusowe kilometry.
Jako, że pogoda ostatnio dopisała, postanowiliśmy wybrać się nad jeziorko.
Ośnieżone bambusy :)
Komo pierwszy raz w życiu miał kontakt ze śniegiem. Po prostu sto procent szaleństwa :)
Ratunku!
Tym razem nie skusił się na kąpiel :)
Urokliwe jak zawsze Überlingen.
Cóż, taka to już pora roku, że zamiast plażowania, łazi człowiek po nabrzeżu i wypatruje wspomnień.